Testament kolegów
Ustępująca rada nadzorcza TVP wydała we wtorek
oświadczenie na koniec swej działalności. Zdaniem komentatora
"Gazety Wyborczej" Piotra Stasińskiego odchodząca rada nadzorcza, częściowo złożona z ludzi uzależnionych od prezesa Kwiatkowskiego służbowo i materialnie, mogła sobie darować ten ostentacyjny testament.
Świadczy on, że koledzy prezesa odmawiają uznania prostych zasad życia w demokracji: konflikt interesów wyklucza rzetelne pełnienie funkcji w radzie nadzorczej publicznego medium, podejrzenie o udział w aferze korupcyjnej wyklucza rzetelne pełnienie funkcji szefa publicznej instytucji (tu: telewizji) - pisze Stasiński.
Poza tym panowie z rady się mylą. Wniosek komisji śledczej o zawieszenie prezesa oczywiście miał związek z oceną (złą) jego pracy w telewizji oraz brał pod uwagę efekt (dobry), jaki miałoby dla spółki zawieszenie go. Natomiast fakt, że rada nadzorcza była (a nie powinna być) upartyjniona, przedarł się nawet do świadomości KRRiT, czego dowodem jest właśnie to, że odchodząca rada odchodzi - konkluduje komentator "Gazety Wyborczej".