Terrorysta wtargnął do TVP, ale poddał się policji
Ponad dwie godziny policjanci negocjowali z młodym mężczyzną, który w niedzielę wieczorem wtargnął do gmachu TVP przy ul. Woronicza w Warszawie. Napastnik sterroryzował strażnika, żądając wystąpienia przed kamerami.
Ok. 30-letni mężczyzna po godzinie 20.00 wtargnął do holu TVP, sforsował bramki ochronne i trzymając broń, prawdopodobnie ostrą, sterroryzował strażnika. Grożąc mu, zażądał wprowadzenia do telewizyjnego studia. Pracownicy telewizji spełnili żądania terrorysty, a następnie niezwłocznie poinformowali o zdarzeniu policję. Natychmiast po otrzymaniu wezwania do TVP przyjechał wyspecjalizowany oddział policji z negocjatorami oraz karetka pogotowia.
Jak podało w komunikacie Biuro Rzecznika TVP, prezes TVP ok. godz. 21.00 powołał sztab kryzysowy i koordynował działania wewnętrzne.
Według relacji pracowników TVP, mężczyzna zamknął w reżyserce kilka osób i zażądał wpuszczenia na wizję. Cały czas celował do strażnika. Po pewnym czasie zwolnił zamknięte osoby i w studiu nr 7 pozostał tylko on i strażnik.
Ponad dwie godziny negocjatorzy rozmawiali z napastnikiem. "Najważniejsze było bezpieczeństwo strażnika. To, że mężczyzna został zatrzymany, jest zasługą ciężkiej pracy policyjnych negocjatorów" - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami zgromadzonymi przed telewizją rzecznik Komendanta Głównego Policji Sławomir Cisowski.
Z relacji policji wynika, że w czasie rozmowy z negocjatorami mężczyzna stawał się coraz mniej agresywny, był nawet gotów poddać się. Bezpieczeństwo strażnika, do którego, trzymając broń, cały czas celował, wymagało jednak obezwładnienia go. Został wyprowadzony z gmachu telewizji.
Strażnikowi i innym pracownikom telewizji nic się nie stało.
Obecnie policja ustala, jak doszło do całego zdarzenia i jakie były motywy działania mężczyzny. Nie wiadomo, co kierowało napastnikiem. Według policji, żądał on wystąpienia przed kamerami. Nieprawdziwe okazały się jednak informacje, że miał przy sobie kasetę, którą chciał wyemitować.
Dla dobra śledztwa policja nie chce ujawniać szczegółów.