Terroryści „zadecydują” o wyniku wyborów
Bomby, które uśmierciły blisko 200 osób w Madrycie, wprowadziły nowy element do niedzielnych wyborów w Hiszpanii, uzależniając być może preferencje elektoratu od tego, czy zamachy były dziełem baskijskich separatystów czy też bojowników islamskich - pisze Reuter.
12.03.2004 | aktual.: 12.03.2004 12:14
Jednocześnie premier Hiszpanii Jose Maria Aznar oświadczył, że "żadna fanatyczna mniejszość" nie odbierze Hiszpanom prawa do głosowania w wyborach. Wyraził nadzieję, że rozpisane na niedzielę wybory parlamentarne odbędą się w tak normalnej atmosferze, jak to tylko możliwe.
ETA dla Aznara
Jeśli początkowe podejrzenia władz, że za eksplozjami stoi ETA, okażą się słuszne, może to sprzyjać rządzącej Partii Ludowej (PP) premiera Jose Marii Aznara, która prowadziła kampanię wyborczą pod hasłem twardej walki z separatystami baskijskimi - uważają analitycy.
Jeśli jednak wiarygodne okażą się poszlaki wskazujące na odpowiedzialność Al-Kaidy, wielu Hiszpanów może uznać PP, która poparła Waszyngton i Londyn w Iraku, winną sprowokowania gniewu muzułmanów.
"Zakładając, że to była ETA, oczywista interpretacja emocjonalna jest taka, że ludzie poprą partię wyrażającą najtwardszą linię (wobec terrorystów). Jeśli zamachów dokonała ekstremistyczna grupa islamska, jak Al-Kaida, wszystko może się zmienić. Ale w chwili obecnej naprawdę trudno o prognozy" - mówi profesor politologii Josu Mezo.
Rząd oświadczył, że uważa ETA - uznaną przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską za organizację terrorystyczną - za najbardziej prawdopodobnego autora czwartkowych zamachów na cztery wypełnione ludźmi pociągi w Madrycie. Policja znalazła jednak podejrzaną furgonetkę z kasetą z nagraniami w języku arabskim, a pewna gazeta w Londynie otrzymała list od powiązanej jakoby z Al-Kaidą grupy, która wzięła na siebie odpowiedzialność za zamachy.
Nieprzewiywalna reakcja
Analitycy ostrzegają, że bezprecedensowa skala zamachów wstrząsnęła Hiszpanami tak głęboko, że ich reakcję przy urnach wyborczych trudno dziś przewidzieć. Może bowiem okazać się, że w przypadku, jeśli sprawcą była ETA, niektórzy Hiszpanie uznają to za dowód fiaska prób rządzącej partii, by powstrzymać separatystów. Jeśli zaś była to Al-Kaida, być może reakcją na skojarzenia z Irakiem będzie skupienie się wyborców wokół rządu.
Czy jednak w razie, jeśli Hiszpanie będą chcieli zademonstrować poparcie dla demokracji i odrzucenie przemocy, większa frekwencja wyborcza nie będzie sprzyjać opozycji? "Tradycyjnie wyższa frekwencja sprzyjała partii socjalistycznej" - mówi profesor Mezo. Wcześniejsze sondaże wykazywały przewagę socjalistów, która jednak stale malała. Większość przedwyborczych ankiet dawała PP poparcie w granicach 176 głosów wymaganych do absolutnej większości i 183 uzyskanych w wyborach 2000 roku.
"W ostatnich dniach przewaga PP zmalała. Jeśli jednak ostatnie brutalne zamachy były dziełem ETA, tendencja ta logicznie może zostać zahamowana" - mówi inny politolog Julian Santamaria.
"Ludzie są jednak tak zdezorientowani, że bardzo trudno dziś o prognozy. Być może teraz zagłosują ci, którzy wcześniej nie mieli takiego zamiaru, inni zaś przeciwnie, zrezygnują z pójścia do urny" - dodaje Santamaria.
Żałoba przed kampanią
Ze względu na żałobę w kraju, wszystkie hiszpańskie partie zrezygnowały z ostatnich dwóch dni kampanii wyborczej.
Wcześniej socjalistyczny kandydat Jose Luiz Rodriguez Zapatero przyrzekł, że w razie zwycięstwa wycofa 1300 żołnierzy hiszpańskich z Iraku, jeśli Narody Zjednoczone do połowy roku nie przejmą odpowiedzialności za ten kraj. Kandydat PP Mariano Rajoy, jak powszechnie się oczekuje, jest zdecydowany kontynuować politykę Aznara.
Z sondaży wynika, że około 90% Hiszpanów było przeciwnych wojnie w Iraku, a dwie trzecie chciałoby powrotu żołnierzy do kraju. Dla większości jednak, spekulacje na temat niedzielnych wyborów przesłoniła czwartkowa tragedia.
"Moje myśli są teraz przy zmarłych. Nie jestem w stanie myśleć o wyborach" - mówi analityk Juan Diez. "Hiszpanie nigdy nie przeżyli czegoś równie potwornego, dlatego nie wiadomo, jak zareagują" - dodał. Pozostają tylko domysły" - dodał.