ŚwiatTen wyrok nie był zaskoczeniem

Ten wyrok nie był zaskoczeniem

Ten wyrok nie był zaskoczeniem. Julię Tymoszenko skazano na siedem lat więzienia, konfiskatę mienia i trzyletni zakaz zajmowania stanowisk państwowych. Uznano ją winną nadużycia władzy przy podpisywaniu niekorzystnej dla Ukrainy umowy z Gazpromem. Sąd orzekł, że była premier naraziła państwowe przedsiębiorstwo paliwowe Naftohaz Ukrainy na miliardowe straty.

Ten wyrok nie był zaskoczeniem
Źródło zdjęć: © AP

11.10.2011 | aktual.: 11.10.2011 21:40

Nawet krytyczni wobec rządów Tymoszenko eksperci nie mają wątpliwości, że proces był motywowany politycznie. - To nie sędzia wymierzył wyrok, przecież wiemy o tym doskonale. Wyrok był wolą jednego człowieka - stwierdził znany ukraiński publicysta Witalij Portnikow. Wiktor Janukowycz pozbywa się najgroźniejszej konkurentki w walce o władzę. Prezydent nie zawahał się użyć drakońskich metod, które naraziły na szwank międzynarodową pozycję Ukrainy. Co będzie dalej?

Julia Tymoszenko nie odsiedzi zasądzonych lat. Byłoby to skrajnie niewygodne dla ukraińskich władz, krytykowanych zarówno w Brukseli, jak i w Moskwie. Premier Putin powiedział, że nie rozumie tego wyroku, także ministrowie spraw zagranicznych Unii wyrazili swoje niezadowolenie. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Jerzy Buzek powiedział gazecie "Kommersant", że "ma poważne wątpliwości co do uczciwości, niezależności i transparentności procesu". Międzynarodowe naciski na Ukrainę mogą skończyć się sankcjami, na co pogrążone w ekonomicznym kryzysie państwo nie może sobie pozwolić.

Poza tym odsiadka uczyniłaby z byłej premier męczennicę. Zwolennicy Tymoszenko zorganizowali dziś wielotysięczny protest w centrum Kijowa. Dlatego bardzo prawdopodobna jest rychła amnestia skazanej. Rzecz jasna zakaz zajmowania stanowisk państwowych zostanie utrzymany. To właśnie jest istotą wyroku. Wiktor Janukowycz chce w tej sposób zablokować rywalce start w wyborach prezydenckich. Czy jego plan się uda?

Janukowycz jest uważany za sprawnego stratega (nawet przez tych, którzy otwarcie drwią z lapsusów językowych oraz licznych niezdarności głowy państwa). Trzeba było nie lada instynktu i żelaznej woli, by wrócić na polityczne salony po pomarańczowej rewolucji. W 2005 r. ośmieszony wszem i wobec Janukowycz ukrył się w Karlowych Warach. W kraju groził mu proces. Prokuratura zainteresowała się tajemniczym zniknięciem z donieckich archiwów akt jego spraw karnych (w latach 60. przyszły prezydent Ukrainy był dwukrotnie skazany na karę więzienia za rozbój). Wydawało się, że to koniec politycznej kariery niebieskiego Wiktora. Janukowycz potrafił jednak umiejętnie wykorzystać spór między Wiktorem Juszczenką, a Julią Tymoszenką. Dzięki brawurowej intrydze, w 2006 r. po raz drugi został premierem. Cztery lata później stanął na czele państwa i niemal od razu zaczął rozliczać się z politycznymi przeciwnikami. Pierwszy za kratki trafił były minister spraw wewnętrznych Ukrainy, Jurij Łucenko, w 2004 r. komendant namiotowego
miasteczka na Majdanie.

Wsadzając do więzienia Julię Tymoszenko Janukowycz najwyraźniej przeszarżował. Popularność prezydenta spada. Na kilka dni przed ogłoszeniem wyroku byłam w Kijowie na uroczystym otwarciu stadionu narodowego. Przemawiający do wielotysięcznej widowni Janukowycz został wygwizdany. Wracający z fety tłum, otwarcie krytykował siermiężnego polityka, który"nnawet jednego zdania nie potrafi powiedzieć po ukraińsku bez błędu".

Coraz większe niezadowolenie wyrażają również wyborcy ze wschodniej części Ukrainy. Mieszkańcom Donbasu nie chodzi rzecz jasna o Tymoszenko, której nie lubią, a o niespełnione obietnice ich ziomka. W Doniecku czekano na cud gospodarczy, a on się nie zdarzył. Bezrobocie rośnie, a z nim frustracja.

Nad głową Janukowycza ze wszystkich stron zbierają się czarne chmury. Mimo to, prezydent gra ostro. Znajoma dziennikarka, która była dziś obecna w sądzie, napisała w relacji: "sędzia mówił coraz ciszej i ciszej, szeptał właściwie. Na sali słyszeliśmy szum protestujących tłumów".

Niewykluczone, że szum zirytowanych mas usłyszą już wkrótce w siedzibie prezydenta. Jeśli z pomocą skazującego wyroku Janukowycz chciał się pozbyć kłopotliwej konkurencji politycznej, ta strategia, jak widać, mu się nie udała. O Tymoszenko nie dadzą mu zapomnieć ani w kraju, ani na arenie międzynarodowej.

Katarzyna Kwiatkowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)