"Ten nonsens psuje relacje polsko-amerykańskie"
Prezydent Bronisław Komorowski uważa, że konieczność starania się o wizę przy wjeździe do USA to "niezrozumiały nonsens, psujący bardzo wiele w relacjach polsko-amerykańskich".
08.12.2010 | aktual.: 09.12.2010 07:56
- W sprawie wiz to dzisiaj nawet Kazimierz Pułaski i Tadeusz Kościuszko musieliby wypełniać kwestionariusz wizowy, gdyby chcieli do USA przyjechać - zauważył Komorowski w wystąpieniu w German Marshall Fund (GMF) w Waszyngtonie.
Jak mówił, jest czwartym prezydentem Polski, "zaczynając od Lecha Wałęsy, po Lecha Kaczyńskiego", który wypełniał ankietę, żeby dostać wizę do USA, "w której jest pytany, czy nie uprawia prostytucji, czy nie ma na sumieniu zbrodni ludobójstwa i czy nie jest terrorystą".
- Ja się nie obrażam. Prostytucji nie uprawiam, ludobójstwa też nie, ale muszę powiedzieć, że jak musiałem wypełnić pytanie, czy nie jestem terrorystą, to ręka mi zadrżała. Nie chciałbym skłamać Stanom Zjednoczonym, a mam pewną wątpliwość. W czasach komunistycznych byłem terrorystą. Tak przynajmniej opiewały niektóre zarzuty formułowane przez prokuratora komunistycznego. Nie wiem, mam pisać prawdę czy nieprawdę w tych kwestionariuszach - żartował polski prezydent.
Jak zaznaczył, sugerowałby, "aby w ogóle nie musieć pisać". - Nie tylko ja, ale i Kowalski, Malinowski - dodał Komorowski. - To jest niezrozumiały nonsens, nonsens psujący bardzo wiele w relacjach polsko-amerykańskich - ocenił prezydent.
W swoim wystąpieniu prezydent Komorowski nawiązał też do wizyty w Warszawie prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa na początku tego tygodnia.
- Nie musimy do nikogo strzelać, nie musimy wyciągać szabli, ale chcemy się konsekwentnie upominać o wolność, rozumianą jako wolność polityczną, ale także wolność gospodarczą, respektowanie praw człowieka i obywatela oraz respektowanie mechanizmów demokratycznych. Dlatego rozmawiamy ze współczesną Rosją. Chcemy, by był to kraj ludzi wolnych. Będziemy się z nimi lepiej czuli, podobnie jak lepiej poczuliśmy się z Niemcami, z którymi mieliśmy rachunki nie do wyrównania - mówił Komorowski.
Jak dodał, z Niemcami "współgospodarzymy, mamy wspólne interesy" i tak samo chcemy z Rosją. Zauważył jednocześnie, że "ku naszemu zdziwieniu nie jesteśmy już dla Rosji bliską zagranicą, ale bliskim zachodem". - To wielka szansa dla Polski i dla Rosji. Warto tego nie popsuć - podkreślił prezydent.
- Jesteśmy między Rosją a Niemcami i to jest takie miejsce, gdzie - nawet jeśli ktoś się integruje, jeśli powstaje wspólny dom europejski czy natowski - ciągle są jakieś przeciągi. Niezależnie, na którym piętrze ktoś otworzył drzwi czy okno, to od przeciągu my Polacy ciągle mieliśmy katar" - zauważył prezydent.
Dlatego - jak mówił - Polska, inwestując w poprawne relacje z Rosją, "czego dowodem jest wizyta Miedwiediewa i czego dowodem jest nasze poparcie dla oczekiwań prezydenta Baracka Obamy, by poprzeć układ START, zabiegamy i będziemy zabiegać zawsze, by była potwierdzona podstawowa funkcja NATO, czyli obrona i gwarantowanie bezpieczeństwa terytoriów krajów członkowskich Sojuszu".
Jak powiedział Komorowski, czasami dla zasady Polska może jechać nawet bardzo daleko, "w imię zasady: za naszą i waszą wolność", ponieważ - jego zdaniem - "nie mamy żadnych interesów ani w Iraku ani w Afganistanie". - Ale jak się idzie na polowanie, daleko w głęboki las, to trzeba wiedzieć, że własny dom jest zabezpieczony, że własna kobieta, własne dzieci, własna chałupa są zabezpieczone - mówił.