Te psy miały trafić na talerz w wietnamskim barze. Michał i jego rodzina chcą zabrać je do Polski

Te psy miały trafić na talerz w wietnamskim barze. Michał i jego rodzina chcą zabrać je do Polski

Te psy miały trafić na talerz w wietnamskim barze. Michał i jego rodzina chcą zabrać je do Polski
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
20.12.2018 12:54, aktualizacja: 23.12.2018 22:57

Te psy miały być zabite i zjedzone w wietnamskim barze. Michał i Cindy, którzy dwa lata temu przeprowadzili się z synem do Wietnamu, dali im nowy dom. Teraz chcą wrócić do Polski, ale nie wyobrażają sobie, by zostawić zwierzęta na pewną śmierć. Mają problem, bo podróż samych czworonogów to koszt 13 tys. zł.

Michał pochodzi z Polski, Cindy - ze Stanów Zjednoczonych. Poznali się na imprezie w Warszawie. Zostali parą, a kilka lat później Cindy zaszła w ciążę.

- Chcieliśmy czegoś więcej od życia. Byłam bardzo szczęśliwa. Dołował mnie jednak fakt, że znajomi, rodzina i ogólnie społeczeństwo twierdzą, że po narodzinach dziecka powinno się zostać w jednym miejscu. Że życie się wtedy kończy - wyznaje Cindy w rozmowie z WP.

Znudzeni codzienną rutyną postanowili przeprowadzić się do… Wietnamu. - Siedem miesięcy później wylatywaliśmy z Okęcia do Hanoi. Nasz syn Gabriel miał wtedy roczek - mówi Michał. - Lecieliśmy w ciemno, bez pewności pracy ani domu - dodaje Cindy.

Obraz
© Archiwum prywatne

Farma psiny i bar serwujący kocie mięso

Michał i Cindy przylecieli do Wietnamu z kotem. - Nawet nie pomyśleliśmy, że nasza rodzina powiększy się o kolejnych czworonogów. Naszą pierwszą suczkę Leilę odkupiliśmy z farmy psiego mięsa - wyznaje Michał. - Znaleźliśmy ją przywiązaną na krótko do ściany. Na farmie było wiele psów, ale tego dnia udało nam się uratować tylko jednego - dodaje Cindy.

Obraz
© Archiwum prywatne

Później rodzina adoptowała kotkę Yuki-Onno, która została uratowana z klatki z kociętami sprzed baru serwującego kocie mięso. - Później zaproponowano nam opiekę nad jeszcze jednym szczeniakiem. Gdybyśmy suczki nie przygarnęli, wylądowałaby na ulicy, a później zostałaby zjedzona - wyznaje Michał. - Zdecydowaliśmy się też kupić jednego psa tej rasy. W ten sposób staliśmy się rodziną z piątką czworonogów mieszkających w Wietnamie - opowiada Cindy.

Obraz
© Archiwum prywatne

Tortury mają sprawić, że mięso będzie smaczniejsze

- Wietnam jest fascynującym miejscem, ale dość ciężkim do mieszkania na stałe ze względu na różnice kulturowe. Jesteśmy miłośnikami zwierząt, a tutaj ludzie nie przepadają za nimi. Nie mają do nich szacunku. Zwierzę jest tylko daniem na talerzu - opowiada nam Michał. Para dodaje, że zwierzęta przed zabiciem są torturowane. - Wietnamczycy wierzą, że adrenalina wydzielana przed śmiercią powoduje, że mięso kota i psa jest smaczniejsze - dodaje Cindy.

Trzy miesiące temu Michał i Cindy postanowili, że chcą wrócić do Polski. - Tęsknimy za rodziną i przyjaciółmi. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się wrócić na Święta Bożego Narodzenia, ale przez problemy związane z kosztami transportu zwierząt do Polski zostanie to przedłużone do momentu, aż uzbieramy przynajmniej część kwoty potrzebnej na ten cel - mówi Michał. Para zorganizowała zbiórkę. Potrzebuje ponad 13 tys. zł - na microchipy, badania, certyfikaty i opłaty przygotowawcze do lotu oraz najtańsze bilety dla pięciu zwierząt.

"Małe zoo"

- Jesteśmy bardzo zżyci z naszymi zwierzętami. Każde z nich dało nam wiele wspomnień. Ja sam wychowałem się w "małym zoo", ponieważ moi rodzice kochali zwierzęta - wyznaje Michał. Teraz tak samo wychowuje swojego syna. - Nasze zwierzęta są najlepszymi przyjaciółmi Gabriela - dodaje.

- Nasze zwierzęta są naszą rodziną. W ogóle nie rozważamy opcji, aby je tutaj zostawić. Wiemy, że wówczas zostałyby zabite na mięso. Nie wyobrażamy sobie żyć z tą myślą - podsumowuje Cindy.

Obraz
© Archiwum prywatne

Jeśli chcesz wesprzeć Michała, Cindy, Gabriela i ich czworonogów, możesz to zrobić tutaj.


Po publikacji artykułu pod tekstem pojawiły się komentarze wskazujące na przeszłość pana Michała. Internauci informują w nich, że mężczyzna miał być znany z kradzieży i posługiwania się nie swoimi dokumentami. Ponadto czytelnicy wskazali, że kwota 13 tys. złotych jest dość wygórowana jak na wskazane badania, na które prowadzona jest zbiórka.

Na te komentarze odpowiedział pan Michał, pisząc: "Dziękuje Państwu za zainteresowanie naszą historią oraz za dobre i te negatywne komentarze. Tak, osoba która wypowiada sie o mnie negatywnie jest zapewne osobą, którą znałem w przeszłości, z której nie jestem dumny. Osoba ta żyje przeszłością oraz moim życiem ponieważ tak, miałem na bakier z prawem, ale jest to przeszłość i minęło 6 lat. Jest to przeszłość, od której udało mi się uwolnić i oczyścić. Zapłaciłem za swoje grzechy od strony prawa jak i w wielu innych życiowych sytuacjach. Jest mi wstyd i tak, przyznaje się, że popełniłem kilka z wymienionych czynów, ale po zmianie środowiska oraz nastawieniu do życia zmieniłem także sam siebie. Jest wielu dobrych ludzi, którzy w przeszłości robili rzeczy, których się teraz wstydzą. Jest wielu zawistnych ludzi, którzy do końca swoich dni będą mieli do mnie problem, ale anonimowo w internecie każdy jest taki silny, odważny i myśli, że ma władzę. Jeżeli miałbym cokolwiek na sumieniu, co nie zostało rozliczone, z pewnością siedziałbym w cieniu i nie pokazywał się publicznie.

Po 2 letnim mieszkaniu wraz z moją partnerką oraz synem w Londynie, zaoszczędzeniu wystarczającej sumy na podróż i życie do Wietnamu, zamieszkaliśmy tutaj. Nie organizujemy zrzutki na nasze życie czy bilety, ponieważ nas na to stać, ze względu iż pomogliśmy zwierzętom, które zabieraliśmy do domu, aby podreperować im zdrowie, zaszczepić oraz adopcje naszych czworonogów nie jesteśmy w stanie całościowo sfinansować kosztownego przygotowania naszych zwierząt do transportu.

Jeżeli jesteście Państwo zainteresowani postępami w naszej akcji proszę na bieżąco zaglądać na zrzutkę, ponieważ będziemy udostępniali zdjęcia, rachunki oraz dokumenty związane z przygotowaniami. Proszę kontaktować się z jedną z dwóch Sajgońską Kliniką Weterynaryjną, która zajmować będzie się badaniami oraz przygotowywaniem naszych zwierząt, a wiec mogą Państwo wysłać maila z zapytaniem o koszty w języku angielskim. Możecie też sprawdzić, jaka jest cena szczepień, chipów oraz sprawdźcie, ile kosztuje transport zwierząt. Nie mamy nic do ukrycia i nie na miejscu jest wyciągać ludzkie brudy z dalekiej przeszłości, aby starać się niszczyć teraźniejsze życie. Proszę nie wciągać w moje sprawy mojej rodziny. Jest to mój jedyny komentarz, w którym pozdrawiam was wszystkich.
*Sajgon Pet Clinic
*Animal Doctors International Ho Chi Minh".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (332)
Zobacz także