Te nagrania z Syrii wstrząsnęły światem. Podczas ataku użyto trującego gazu?
Przepełnione szpitale polowe, w których lekarze i ochotnicy walczą o życie ofiar; prowizoryczne kostnice z setkami ciał, także małych dzieci - w internecie publikowane są dramatyczne nagrania i zdjęcia ofiar ataku w Syrii. Według opozycji, siły reżimowe użyły gazu bojowego, prawdopodobnie sarinu. Damaszek odrzuca te oskarżenia.
Uwaga, materiały zawierają drastyczne obrazy.
Według syryjskiej opozycji, w środowym ataku zginąć mogło nawet 1300 osób. - Ofiary przywożono z rozszerzonymi źrenicami, zimnymi kończynami i pianą na ustach. Lekarze twierdzą, że to typowe objawy u ofiar gazów bojowych - powiedziała agencji Reutera pielęgniarka z Syrii Bajan Baker.
Źródła cytowane przez Reutera twierdzą, że wojska reżimowe użyły rakiet z głowicami z gazem (najprawdopodobniej sarinem) na przedmieściach Damaszku - Ain Tarma, Zemalka i Dżobar.
Z kolei syryjska telewizja zdementowała te informacje, cytując źródła rządowe, według których doniesienia te mają na celu odciągnięcie od pracy ONZ-owskich ekspertów ds. broni chemicznej. Minister informacji Omran Ahid ez-Zubi nazwał doniesienia "nielogicznymi i fałszywymi". Także syryjskie dowództwo wojskowe zaprzeczyło oskarżeniom, twierdząc, że "są one oznaką histerii ze strony opozycji".
Od niedzieli w Syrii przebywa 20-osobowa misja ONZ, która ma w trzech miejscach zweryfikować doniesienia o wcześniejszym użyciu broni chemicznej w czasie syryjskiego konfliktu. Syryjski rząd zaprzeczał, by w walkach sięgał po taki arsenał. Twierdził jednocześnie, że broni chemicznej użyli rebelianci walczący z siłami prezydenta Baszara el-Asada.