ŚwiatTani przewoźnik zwalnia pracowników

Tani przewoźnik zwalnia pracowników

Dyrekcja irlandzkiego taniego przewoźnika
lotniczego Aer Lingus ogłosiła szczegóły planu
dobrowolnych zwolnień 1,3 tys. pracowników w okresie najbliższych
trzech lat i będzie namawiać związki zawodowe do jego
zaakceptowania. W ramach planu restrukturyzacji irlandzkie linie
chcą zmniejszyć liczbę pracowników do ok. 2,7 tys. osób.

19.08.2004 20:55

Plan dobrowolnych zwolnień jest elementem strategii firmy, która ma na celu przekształcenie Aer Lingus w wiodącego przewoźnika w tanim segmencie rynku - powiedział szef linii Willie Walsh. Jego zdaniem, cięcia są niezbędne, jeśli przewoźnik chce być konkurencyjny - tzn. inwestować w nowe maszyny i trasy, utrzymać udział w rynku.

Według irlandzkiej sieci radiowo-telewizyjnej RTE, zwalniani pracownicy za każdy przepracowany rok mogą otrzymać odprawę w wysokości 9-tygodniowych zarobków, ale łącznie nie mniej niż 40 tys. euro.

Odpraw w takiej wysokości domagał się związek zawodowy SITPU grożąc strajkiem. Pracodawca uważał początkowo te żądania za wygórowane, ale ostatecznie na nie przystał. Pracownicy mają czas do namysłu do 14 września. Związki obawiają się przy tym, że management może podjąć próbę wykupu kontrolnego pakietu akcji przewoźnika i zmienić strukturę własności firmy. Obecnie głównym udziałowcem Aer Lingus jest irlandzki rząd.

Jeśli restrukturyzacyjne plany Aer Lingus powiodą się, to czołowemu taniemu przewoźnikowi Ryanair przybędzie konkurent na rodzimym irlandzkim rynku.

Tymczasem Ryanair niepokoi się rosnącymi cenami paliwa lotniczego. Ryanair ocenił, że drożejące paliwo lotnicze może zwiększyć jego koszty w tym roku obrachunkowym o 40 mln euro. Równocześnie Ryanair zapowiedział, że nie pójdzie w ślady innych przewoźników i nie wprowadzi dopłat do biletów.

Według szefa Ryanairu Michaela O'Leary, koszty paliwa obecnie odpowiadają 14% przychodów Ryanairu, ale w razie podwojenia jego cen wzrosłyby do 25% przychodów.

Ryanair zabezpieczył się wprawdzie do końca października przed rosnącymi kosztami paliwa lotniczego (tzw. hedging) i obecnie płaci 26 dol. za baryłkę, ale po tym terminie będzie musiał kupować je po rynkowej cenie. O'Leary oczekuje jednak spadku cen paliwa w 2005 roku i nie ma w planach wznowienia hedgingu, dopóki ceny ropy nie zbliżą się do poziomu 30 dol. za baryłkę.

W środę linie BMI (dawne British Midland wchodzące w skład Star Alliance na czele z Lufthansą)
jako trzeci brytyjski przewoźnik - po British Airways i Virgin Atlantic - wprowadziły dopłaty do biletów w związku ze wzrostem cen paliwa. Wcześniej zrobiły to Air France, KLM i Qantas.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)