Tancerka upiła klienta na śmierć. Kobiety staną przed sądem
W jednym z nocnych klubów we Wrocławiu tancerka podała klientowi osiem kieliszków alkoholu. 35-leni Turek samemu wypił cztery, ale kolejne tancerka wlewała mu do ust. Mężczyzna stracił przytomność i mimo reanimacji zmarł.
02.11.2019 | aktual.: 02.11.2019 09:38
35-letni mężczyzna z Turcji bawił się w klubie "Candy" w kwietniu 2017 roku, jednak dopiero teraz prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Według ustaleń śledczych, do których dotarła "Gazeta Wrocławska", mężczyzna przebywał z tancerką Natalią J.
Na zapisie z monitoringu widać, jak w przeciągu 20 minut kobieta podaje mu 8 kieliszków alkoholu. Pierwsze cztery miał wypić, piąty wypluć, szósty i siódmy tancerka wlała mu do ust, ósmym mężczyzna rzucił o ziemię. Po pięciu minutach 35-latek zasłabł.
Śledczy ustalili, że Natalia J. próbowała udzielać mu pomocy. Nacierała plecy kostkami lodu, szturchała głowę, rozpyliła wokół nieznaną substancję w aerozolu. Po godzinie jednak mężczyzna przestał oddychać. Wtedy nikt już nie interesował się, co się nim dzieje.
Odnalazł go kolega, który chciał 35-latka zabrać do domu. Wtedy Natalia J. miała zacząć krzyczeć, że zrobił się on "siny i zimny". Dopiero potem wezwano pogotowie. Godzinna reanimacja nie przyniosła rezultatu. 35-letni Turek zmarł.
Nie przyznają się do winy
Prokuratura informuje o dwóch przyczynach śmierci - zatrucie alkoholem oraz przewlekła choroba serca. Śledczy ocenili też, że personel klubu nie zajął się właściwie człowiekiem, który potrzebował pomocy. Nie ma jednak pewności, że taka pomoc by go uratowała.
Przed sądem stanie nie tylko Natalia J. Byłej menadżerce klubu Annie W. prokuratura zarzuca, że nie podjęła podstawowych czynności ratujących życie i zwlekała z wezwaniem pogotowia. Natalia J. miała doprowadzić mężczyznę do "głębokiego upojenia alkoholowego" i nieumyślnie spowodować jego śmierć. Obie kobiety nie przyznają się do stawianych im zarzutów.
Źródło: Gazeta Wrocławska