Taksówkowi oszuści znów naciągają klientów
Tablica "TAXI" na rogu Radziwiłłowskiej i Lubicz w Krakowie pojawia się i znika. Taxi-oszuści z bordowego audi i białego fiata wystawiają ją, wabią klienta, a następnie chowają znak do bagażnika. Wcześniej stawiali go na czerwonym maluchu, który na rogu stał non stop. Straż miejska zarekwirowała im auto dwa tygodnie temu, ale jak widać na dłuższą metę, niewiele to dało. Naciągacze są znowu w biznesie, a nowa taktyka utrudnia ich ściganie. Straż zapowiada jednak nękanie przewoźników, a Urząd Miasta ciąga ich po sądach.
16.03.2010 | aktual.: 16.03.2010 10:58
Oszuści udają postój TAXI. Tablica wabi wychodzących z dworca turystów. Z oddali widać tylko cztery potężne żółte litery. Niemożliwe jest dostrzeżenie zdania "to nie jest postój taxi, a tablica informacyjna" pisanego drobną czcionką. Klienci wsiadają, jak do taksówki. Na końcu kursu dowiadują się, że jechali przewozem osób. Tu nie ma limitów cen. Płacą 90 zł za 1 km!
Naciągacze igrają ze strażą miejską. Ta nie może zabrać im znaku tak po prostu. Malucha usunięto, bo był zdezelowany. Auta, którymi jeżdżą naciągacze, są w dobrym stanie. - Wezwaliśmy przewoźników do stawienia się na przesłuchanie 22 marca. Podejmujemy postępowanie o wykroczenie - zapewnia Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej. - Chodzi o nielegalne zajęcie pasa drogowego - wyjaśnia.
Na stawianie reklam przy drogach publicznych trzeba mieć zgodę i płacić. Problem jednak w tym, że tablica TAXI nie stoi na skrzyżowaniu ulic przez cały czas. Strażnicy miejscy zapowiadają jednak, że będą męczyć oszustów częstymi kontrolami i obecnością w rejonie Dworca Głównego. Za nielegalne zajęcie pasa drogowego grozi mandat od 20 do nawet 500 zł.
Co w tej sprawie robi Urząd Miasta? Po pierwsze, rozpoczyna kampanię informacyjną, skierowaną do turystów. Na ulotkach, opowiadających o Krakowie, rozdawanych w Balicach ostrzega o pseudotaksówkarzach. Urzędnicy podobne informacje zamieścili w internecie, na stronach miejskich. Przy wyjściu z dworca pojawił się też znak, wskazujący przyjezdnym legalny postój przy ulicy Pawiej.
Urzędnicy zapowiadają też wspólne kontrole z Inspekcją Transportu Drogowego. Ta może dawać kary nawet do 5 tys. zł za umieszczanie urządzeń na dachach w przewozie osób. A za takie można uznać tablicę.
Urzędnicy chcą także odebrać licencję przewozu osób. Potrzebne do tego są solidne dowody. - Chodzi nam o prawomocne wyroki sądów. Ci kierowcy, jeśli odbierzemy im licencję, na pewno zwrócą się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego - tłumaczy Wiesław Szanduła, specjalista z wydziału ewidencji pojazdów i kierowców. - Chodzi nam o to, aby SKO nie miało wątpliwości, co do ich winy - kwituje.
Tymczasem, z końcem minionego tygodnia, zapadł kolejny wyrok w sprawie jednego z naciągaczy. Sąd Rejonowy Kraków Krowodrza odrzucił jego skargę na wcześniejszy wyrok grzywny 1500 zł za nieposiadanie cennika. Drugi wyrok tylko zmniejszył wysokość kary do 1000 zł. Naciągaczowi zostało odwołanie się do sądu okręgowego. Jeśli ten potwierdzi jego winę, urzędnicy doczekają się solidnego dowodu.
Polecamy oficjalne wydanie internetowe www.polskatimes.pl/GazetaKrakowska