Taksówki wrócą w Nowy Rok
Trudno będzie wybrać się taksówką na sylwestrowy bal. Łatwiej może być z powrotem. Wszystko przez VAT - pisze "Głos Szczeciński".
28.12.2005 | aktual.: 28.12.2005 07:13
Przed świętami na postojach TAXI można było zobaczyć dawno niewidziane kolejki. Jak oceniają przedstawiciele korporacji taksówkarskich w Szczecinie, po mieście jeździ co najmniej 20% mniej taksówek, niż normalnie.
Przyczyna jest prozaiczna - taksówkarze uciekają przed siedmioprocentowym VAT-em. Taksówkarze są opodatkowani na zasadach ryczałtowych. Jeżeli ich roczne dochody przekroczą 10 tys. euro, czyli około 39 tys. zł, muszą zapłacić VAT od całego rocznego dochodu. W dodatku liczy się kurs euro na koniec roku.
My nie zarabiamy w euro, a opodatkowuje się nas w euro - narzeka Bazyli Neczaj prezes Zrzeszenia Transportu Prywatnego w Szczecinie. Euro skacze jak chce i jak mu dyktuje rynek i polityka. Gdy więc taksówkarz zbliża się do niebezpiecznej granicy 10 tys. euro, ucieka z ulicy. Chyba, że chce ryzykować i jeździć bez włączania kasy.
Obecnie każdy taksówkarz ma do wyboru - 3-procentowy ryczałt od obrotów lub 7-procentowy podatek VAT z możliwością odliczenia pewnych wydatków. Gdy ktoś, jeżdżąc na ryczałcie, przekroczy próg 10 tys. euro, automatycznie wchodzi w dużo wyższe opodatkowanie VAT.
Próg 10 tys. euro jest niby wysoki, ale gdy podliczyć wszystkie ponoszone przez nas koszty, w tym paliwo, to okazuje się, że pracujący 12-16 godzin taksówkarz ma głodową pensję. Walczyliśmy o korzystne odliczanie największego kosztu - paliwa, ale nie zgodzono się i pozostawiono mało ważne drobiazgi. I jeszcze ten VAT po przekroczeniu progu... Dlatego taksówkarze znikają z rynku pod koniec roku, bo boją się wejść w wyższy podatek- wyjaśnia Andrzej Czarny wiceprzewodniczący Zakładowej Organizacji Związkowej Taksówkarzy Szczecińskich NSZZ "Solidarność".(PAP)