Taksówkarze oszukują podróżnych
Taksówkarze wciąż oszukują przybywających do Trójmiasta turystów. Za kursy kasują kilkakrotnie większe stawki niż powinni.
Proceder ten jest prosty do zaobserwowania, policja nic z tym nie robi, mimo że wszystko dzieje się pod nosem funkcjonariuszy komisariatu na lotnisku w Rębiechowie. W czym rzecz? W tym że każdego dnia kilkunastu turystów przybywających do Trójmiasta pada ofiarą nieuczciwych taksówkarzy płacąc zamiast 30 złotych, za dojazd do centrum Gdańska... prawie 100 złotych. Wiemy to, bo nasza redakcyjna koleżanka przeżyła taką podróż. Nawet dostała rachunek. Bynajmniej niepochodzący z kasy fiskalnej, bo taksówkarze naciągacze kas fiskalnych nie uznają, mimo że kara za ich brak wynosi od 25 złotych do... 1,8 mln złotych.
Kto odpowiada za bałagan przy lotnisku? Nie wiadomo, bo każdy umywa ręce. Zarząd portu lotniczego tłumaczy, że liczy na policję. Policja mówi, że nigdy nie zgłosił się żaden poszkodowany. O rzekomych nieprawidłowościach wie z prasy i z doniesień innych taksówkarzy. A włodarze w ogóle odcinają się od tematu, twierdząc, że to nie jest teren miasta.
- Za postój i teren portu odpowiada właściciel. Miasto miało jedynie stworzyć miejsca postojowe dla taksówkarzy niezrzeszonych w firmie, która wygrała przetarg na obsługę lotniska i to zrobiło - tłumaczy Antoni Szczyt, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego. - Reszta leży w rękach innych służb.
Wtorek, godzina 13. Wylądował samolot rejsowy z Kopenhagi. Przed budynkiem panuje wzmożony ruch. Podjeżdżają kolejne samochody. Kierowcy wysiadają, wyjmują koguty, montują je na dachach. Od teraz są taksówkarzami. Przypinają spreparowane identyfikatory i wchodzą do środka. Tutaj czekają na klientów. Dziś jednym z nich będzie nasza redakcyjna koleżanka z Niemiec. W towarzystwie kierowcy podąża do jednego z zaparkowanych na parkingu mercedesów. Odjeżdżają w kierunku Wrzeszcza. Koszt wyprawy? - 96 zł, czyli ponad trzy razy więcej, niż zapłaciłaby, jadąc taksówką którejkolwiek z korporacji. W ten sposób oszukanych zostało tego dnia jeszcze wiele osób.
W Rębiechowie czują się jak w domu. Opluty, Szczena, Torba, Balon, Bypass, Koń, Hans, Czesiek i jeszcze paru innych - przyjeżdżają tam codziennie. Ich przywódcą jest Czesiek, właściciel srebrnego mercedesa. Szczena, jeżdżący również mercedesem, pracował wcześniej jako policjant i pilnował porządku na lotnisku. W naganianiu klientów pomaga im Siolo, 19-letni syn jednego z nich. Większość ma licencje na prowadzenie usług taksówkowych. W ich pojazdach brakuje wymaganych przez gdański magistrat oznaczeń. Niektórzy nie posiadają kas fiskalnych. Aby nie narażać się na kontrole, gdy opuszczają teren portu lotniczego, demontują koguty.
- Zarząd spółki zrobił wszystko co mógł, aby wyeliminować nieuczciwych taksówkarzy - mówi Tomasz Kloskowski, wiceprezes zarządu Portu Lotniczego Gdańsk. - W autobusie wożącym pasażerów z samolotu do terminalu puszczane są komunikaty w języku polskim i angielskim, że rekomendowaną przez władze portu jest korporacja CPH. W strefach odprawy paszportowej umieszczono także tabliczki. Za porządek wokół lotniska odpowiedzialna jest policja i od niedawna Straż Miejska.
Zdarzyło się, że jednemu z legalnych taksówkarzy wybito tylną szybę i uszkodzono kogut. Prawdopodobnie była to przestroga dla innych, żeby siedzieli cicho.
- Co jakiś czas zdarzają się awantury - mówi jeden z taksówkarzy. - Nie zgłaszamy skarg, bo trzeba to robić imiennie. Boimy się, że z zemsty zniszczą nam samochody.
Antoni Szczyt, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej UM, mówi, że to jest teren lotniska i to zarząd portu lotniczego powinien się tym zająć. Poza tym są odpowiednie służby - policja, Urząd Skarbowy, Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego. Nikt się nie zgłasza ze skargami. Gdyby taka wpłynęła, można by kierowcy zabrać licencję lub skierować sprawę do prokuratury.
Maciek Pawlikowski
Katarzyna Włodkowska