"Tak się jakoś złożyło, że obdarowano mnie rolami wesołymi"
Wiesław Gołas: "Tak się jakoś złożyło, że obdarowano mnie rolami wesołymi"
Od dziecka miał kompleksy. "Koledzy w klasie często prosili mnie, żebym coś zademonstrował. Udawałem więc umierającego czy postrzelonego i nabrałem w tym wprawy". W czasie swojej największej telewizyjnej popularności zawsze czuł się skrępowany.
Od dziecka miał kompleksy. "Koledzy w klasie często prosili mnie, żebym coś zademonstrował. Udawałem więc umierającego czy postrzelonego i nabrałem w tym wprawy". W czasie swojej największej telewizyjnej popularności zawsze czuł się skrępowany.
Kiedy grał, dawał się ponieść odtwarzanej postaci i wyrażanym przez nią emocjom. Rozsadzało go jego wnętrze, trudno mu było je okiełznać. Wiesław Gołas, bo o nim mowa, ma obsesję na punkcie prawdy - autentycznego, uczciwego zachowania, stosunku do ludzi, do widza.
"Zawsze twierdzę i powtarzam to we wszystkich wywiadach: komedia jest jednym z najtrudniejszych gatunków teatralnych. Po pierwsze, trzeba do niej mieć jakąś iskrę Bożą, a po drugie, trzeba ją tak grać, jak gra się Czechowa, to znaczy trzeba absolutnie wierzyć w to, co się robi. I w tych naszych wszystkich wygłupach kabaretowych czy teatralnych zawsze wierzyliśmy, że nawet jeśli sytuacja jest idiotyczna, to zachowanie musi być absolutnie serio".
(WP, WYDAWNICTWO MARGINESY, oprac.: mg)