Tak Polacy odpowiedzieli w sondzie. Ponad połowa chce nowego premiera

• W sondzie Wirtualnej Polski zapytaliśmy, czy premier powinien zostać wymieniony.
• Zagłosowało ponad 80 tys. osób. 52 proc. stwierdziło, że potrzebny jest nowy szef rządu.
• - To wynika m.in. z nieudanych rządów i przegranych wyborów prezydenckich - komentuje politolog, prof. Kazimierz Kik. Przyznaje jednak, że nie widzi następcy.

Teorie o możliwej podmianie premiera pojawiają coraz częściej od przegranych wyborów prezydenckich. W czasie środowego posiedzenia klubu KO szef rządu Donald Tusk podkreślał, jak ważne jest czwartkowe spotkanie koalicjantów. - Mówił, że jeśli ono nie przyniesie takiego rozstrzygnięcia, jakiego byśmy się spodziewali, to w czwartek będzie nowy premier - ujawnił jeden z polityków w rozmowie z PAP. Tak się jednak nie stało, a po czwartkowym spotkaniu koalicjantów premier nie ogłosił swojej dymisji.

Wcześniej do dymisji wzywali Tuska m.in. były minister rolnictwa Marek Sawicki z PSL czy senator Trzeciej Drogi Michał Kamiński.

W sondzie Wirtualnej Polski zadaliśmy pytanie: "Czy twoim zdaniem powinno dojść do zmiany premiera?". Oddano w niej 80 441 głosów. 52 proc. uczestników uważa, że potrzebny jest nowy szef rządu, a przeciwnego zdania jest 48 proc. głosujących. Nieznaczna większość domaga się więc zmiany.

Zdaniem politologa prof. Kazimierza Kika wyniki sondy są efektem nieudanych rządów i przegranych wyborów prezydenckich.

- Te pierwsze są efektem błędnej kalkulacji m.in. w zakresie kreowania rządu. Nieprofesjonalny aktyw partyjny dokonał desantu na kluczowe stanowiska w trudnym dla Polski okresie, np. ministrem obrony narodowej zrobiono lekarza. To brak wyobraźni i myślenia strategicznego - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Rząd też dąży do polaryzacji, ma ten stosunek rozliczeniowy: "przejęliśmy władzę, to teraz wam pokażemy". To nie jest rząd konstrukcji, przywracania wspólnoty Polaków, ale rząd destrukcji, podczas gdy Polsce potrzebna jest władza, która nie będzie się uważała za właścicieli kraju, ale za budowniczych - dodaje prof. Kik.

Prof. Kik uważa, że za taki stan rzeczy odpowiada premier i nie wystarczy roszada tylko na stanowiskach ministrów.

- Polska jest rządzona przez partie wodzowskie. Ich struktura i mentalność wygląda tak, że wódz dobiera sobie kadry na podobieństwo siebie. One są odzwierciedleniem mentalności wodza. Jeśli to są partie polaryzujące Polskę, które wyżej stawiają interesy partyjne niż wspólnotowe, to kto jest odpowiedzialny? Ich szef. A więc w tym wypadku premier, czyli Donald Tusk - mówi.

- Jeśli chcemy inny charakter funkcjonowania rządu, to musimy pamiętać o tym, że tym czynnikiem sprawczym jest wódz. Bez pozbycia się takiego wodza nie zmienimy formuły - stwierdza.

Czytaj również: Wotum zaufania dla rządu. Zapytaliśmy w Sejmie o decyzję Tuska

Według politologa w środowisku obecnej koalicji trudno wskazać kogoś, kto mógłby zastąpić Tuska na stanowisku premiera.

- Funkcjonowanie partii, czyli dochodzenie do władzy, polega na eliminowaniu co zdolniejszych pracowników. Mamy negatywny mechanizm doboru. Lider dobiera tak, żeby nie mieć osób przewyższających go wiedzą i doświadczeniem, bo on ma być tą osobą promieniującą - mówi.

- W kręgu czołowych działaczy partyjnych nie znajdziemy więc osoby, wobec której można mieć nadzieję, że mogłaby zmienić rząd. One są już dobrane - podkreśla.

Ekspert widziałby szansę w mianowaniu premiera technokratycznego - bezpartyjnego eksperta. - Wokół każdej partii są ludzie przewyższający wodzów poziomem intelektualnym. Ale ich się rzadko dopuszcza. Wodzowie trzymają się na powierzchni polityki, jak na powierzchni życia - mówi prof. Kik.

Politolog nie widzi też szans, by tekę szefa rządu przejął Rafał Trzaskowski po przegranych wyborach prezydenckich, w których mimo wszystko otrzymał ponad 10 mln głosów. Jego zdaniem nie byłby on efektywnym premierem. - Czy Warszawa za rządów Trzaskowskiego wywindowała się na wyższe poziomy ocen uprzemysłowienia? Raczej deindustrializacja ma miejsce. Gdybyśmy nie mieli kilku lat Trzaskowskiego w Warszawie albo gdybyśmy dostrzegli pozytywny efekt dla Warszawy i warszawiaków, to może mógłby być kandydatem na premiera. Ale szef rządu powinien być raczej patronem rozwoju gospodarczego - powiedział.

Nie uważa też, że Tuska mógłby zastąpić Radosław Sikorski. - On ma tylko doświadczenie związane z dyplomacją. Trudno powiedzieć, jaki byłby jako premier, ale zgadując jego mentalność, to jest to człowiek mało zdolny do kompromisów. A przywódca polityczny musi być mistrzem dialogu - mówi prof. Kik.

Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj więcej:

Giertych wstępuje do PO. Lawina komentarzy już ruszyła

Miller wylicza błędy Trzaskowskiego. "Desperacka próba"