PolskaTajny agent w markecie

Tajny agent w markecie

Posłowie proponują, by kontrolerzy Inspekcji
Pracy zatrudniali się w firmach i tak udowadniali przypadki
łamania prawa. Tajni agenci z Państwowej Inspekcji Pracy,
minikamery śledzące szefów firm wykorzystujących podwładnych - to
poselskie pomysły na walkę z falą łamania praw pracowniczych -
pisze "Życie Warszawy".

14.01.2017 21:53

Najdalej w swoich planach walki ze współczesnym niewolnictwem idzie szefowa sejmowej komisji sprawiedliwości posłanka Katarzyna Piekarska(SLD). Jeśli udałoby się zrealizować jej pomysł, inspektorzy PIP mieliby podobne uprawnienia jak policjanci. Mogliby zatrudniać się pod zmienionymi nazwiskami w zakładach pracy i obserwować, jak traktuje się w nich pracowników.

- Przepis dotyczyłby wszystkich firm. Wiadomo jednak, że z największym łamaniem praw pracowniczych mamy do czynienia w supermarketach. Dlatego właśnie tam takie nadzwyczajne uprawnienia przydałyby się najbardziej - przekonuje posłanka. - Trzeba oczywiście przygotować odpowiednie ekspertyzy i dokładnie się do wniesienia projektu przygotować. Zdaję sobie sprawę, że ten pomysł może wywołać kontrowersje - dodaje.

Propozycja szefowej komisji sprawiedliwości na pewno nie wywołuje jednak kontrowersji u osób, które zetknęły się z nieuczciwością supermarketów. - To doskonałe rozwiązanie. Dzięki temu taki inspektor zobaczyłby, jak to wszystko wygląda od podszewki, a nie upudrowane - mówi "ŻW" Edward Golent, szef Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Supermarkety Biedronka.

Jednocześnie krytykuje dotychczasowe działania Inspekcji. - Po pierwsze kontrole są zapowiedziane - to już samo w sobie jest absurdem. Docierają do nieprawidłowości, ale to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej. Właściciele płacą niskie kary i śmieją się w kułak - podkreśla. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)