Tajna broń Napieralskiego
Grzegorz Napieralski w kampanii prezydenckiej sięga po różne sposoby, by przyciągnąć do siebie wyborców. I tak w najbliższych dniach ma się w nią zaangażować jego żona - czytamy w "Polsce The Times".
13.05.2010 | aktual.: 13.05.2010 19:37
Tajna broń Napieralskiego
Małgorzata Napieralska już w poprzedni weekend miała po raz pierwszy pokazać się publicznie z naszym kandydatem na Paradzie Schumana, ale niestety zachorowała ich córka. Tak więc w tym albo w przyszłym tygodniu stanie u jego boku - mówi Marek Wikiński, szef sztabu wyborczego kandydata SLD. Zdaniem polityka z bliskiego otoczenia przewodniczącego żona szefa SLD ma być tajną bronią Napieralskiego. Jak przekonuje Sojusz, liczy na to, że jej wizerunek przyciągnie wyborców i zapewni dodatkowe kilka procent poparcia dla kandydata lewicy. - Żona Napieralskiego jest młoda, atrakcyjna, inteligentna, bardzo medialna. Wygrywa w rankingu na pierwszą damę - mówi polityk SLD.
Wspomniany ranking zorganizował portal Plotek.pl, który zamieścił sondaż: "Kto na pierwszą damę". Taki ranking nie jest reprezentatywnym miernikiem opinii publicznej , ale wobec skąpej ilości pozytywnych komentarzy na temat kandydatury przewodniczącego SLD działaczom lewicy zapewne wystarczy. Jeden z internautów ochrzcił już Małgorzatę Napieralską mianem Carli Bruni. A sztabowcy SLD to porównanie postanowili wykorzystać w kampanii.
Nie pomoże nawet babcia
Kazimierz Kik, profesor z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dziwi się, że znów SLD sięga po zachodnie wzorce, które do tej pory nie przyniosły pozytywnego efektu. - Z SLD robi się kabaret. Najpierw Napieralski miał być Zapatero, teraz jego żona ma być Carlą Bruni. Pozostaje mi tylko pogratulować dobrego samopoczucia szefowi SLD - mówi Kik.
I twierdzi, że Grzegorz Napieralski będzie kandydatem marginesu wyborczego. A wsparcie jego żony w żaden sposób nie przełoży się na jego lepszy wynik. - Jedyne, co może Małgorzata Napieralska w tej kampanii, to tylko lepiej wyjść na zdjęciach od Jarosława Kaczyńskiego. Ktokolwiek stanąłby za przewodniczącym SLD, babcia czy prababcia, to i tak mu nie pomoże - mówi.
Jednak żona przewodniczącego SLD najwyraźniej wierzy, że może zostać współtwórczynią sukcesu męża, bo już teraz przyjmuje liczne zaproszenia od mediów. - Odwiedza telewizje śniadaniowe, udzieliła komentarzy dla portali internetowych i gazet, w tym "Faktu" - mówi polityk SLD. W tabloidzie wyznała nawet, że weźmie lekcje stylu od Jolanty Kwaśniewskiej. Przyznaje, że jest zafascynowana byłą pierwsza damą z lewicy. Uważa ją za dystyngowaną kobietę z wielką mądrością życiową. Poza tym żona Grzegorza Napieralskiego docenia też sukces Jolanty Kwaśniewskiej w tak trudnej dziedzinie jak wychowanie dziecka.
Córki i klasa robotnicza
Szef SLD podczas kampanii zamierza wykorzystać nie tylko wizerunek żony, ale też swoich dwóch córek. Mają wystąpić w spotach, które przygotowuje Sojusz. Kampania telewizyjna rusza 5 czerwca. Ale przed nią, 23 maja w hali Expo w Warszawie odbędzie się inauguracja kampanii prezydenckiej Grzegorza Napieralskiego. A podczas niej, jak przekonuje jeden z polityków SLD, przewodniczący zamierza zaprezentować się jako młody mąż i ojciec, któremu tak jak reszcie Polaków zależy przede wszystkim na zabezpieczeniu bytu rodzinie.
Podczas kampanii szef Sojuszu zamierza też odwiedzać zakłady pracy, przed nimi rozdawać ulotki i prosić o poparcie dla swojej kandydatury. - Przewodniczący wyjdzie na ulice do ludzi pracy, by wysłuchać ich problemów - mówi polityk SLD. Wczoraj Grzegorz Napieralski spotkał się z górnikami w kopalni Halemba. Dzisiaj zaś o 5 rano czekał pod zakładem Fiat Auto Poland SA w Tychach. Jak przekonuje jeden z polityków Sojuszu, Grzegorz Napieralski będzie pojawiał się jeszcze pod wieloma zakładami pracy, przede wszystkim pod tymi, które mają zostać zlikwidowane, by winą za ich unicestwienie obarczyć Platformę Obywatelską.
- To przebudzenie instynktu socjaldemokratycznego jest w szefie SLD chwalebne, ale w kampanii prezydenckiej daremne. Bo powinien teraz prezentować wizję prezydentury, a nie program partii. Najwyraźniej myli te wybory z wyborami parlamentarnymi - mówi Kazimierz Kik. I twierdzi, że Grzegorz Napieralski nie ma wiarygodności w świecie pracy.
Jak towarzysz Edward
Napieralski śladem swoich poprzedników wczoraj o godz. 20 zamienił się w zwykłego kibica piłki nożnej i zasiadł na trybunach Stadionu Ludowego, by obejrzeć mecz II ligi pomiędzy Zagłębiem a Górnikiem Polkowice. Stadion Ludowy to ulubione miejsce polityków lewicy, którzy w ostatnich latach promowali się na nim przed wyborami. A w latach 70. bywał na nim Edward Gierek, w tamtym okresie honorowy patron sosnowieckiego klubu.
Polecane linki:
Nowe, ambitne cele w polityce zagranicznej Rosji na ten rok