Tajlandia: 2 zabitych, 22 rannych w eksplozji w pobliżu obozu antyrządowych demonstrantów
Co najmniej 2 osoby zginęły, a 22 zostało rannych w rezultacie eksplozji w pobliżu obozu antyrządowych demonstrantów w Bangkoku - poinformowała policja.
15.05.2014 | aktual.: 15.05.2014 04:30
Wybuch nastąpił w czwartek, na krótko przed świtem, w pobliżu Pomnika Demokracji, w centrum Bangkoku, gdzie znajduje się obóz demonstrantów. Zdaniem policji był to celowy zamach.
Obecna faza antyrządowych wystąpień trwa na ulicach Bangkoku od listopada ub. r. Demonstranci domagają się ustąpienia rządu. W starciach i potyczkach z policją zginęło dotychczas 27 osób a ponad 800 zostało rannych.
Kryzys pogłębił się w ub. tygodniu kiedy Trybunał Konstytucyjny usunął ze stanowiska oskarżaną o nepotyzm premier Yingluck Shinawatrę oraz 9 ministrów.
Nie zadowoliło to jednak demonstrantów, którzy wskazują, że została ona po prostu zastąpiona przez tymczasowego premiera z rządzącej Partii dla Tajów (PdT). Domagają się oni interwencji Senatu i sądów w celu wyznaczenia "neutralnego premiera".
Rząd odrzuca te żądania twierdząc, że stanowią one zagrożenie dla demokracji w kraju i byłyby równoznaczne z "sądowym zamachem stanu".
Kryzys polityczny w Tajlandii rozpoczął się w 2006 r. kiedy brat Yingluck, Thaksin Shinawatra, oskarżany o korupcję, nadużycia władzy i brak szacunku dla króla Bhumibola Adulyadeja, został odsunięty od władzy przez armię.
Thaksin, który dorobił się fortuny w branży telekomunikacyjnej, pozostaje jednak bardzo popularny wśród biedoty, zwłaszcza na północy i północnym wschodzie kraju. Kontrolowane przez niego ugrupowania wygrywały wszystkie wybory od roku 2001.
Armia, jak dotychczas, powstrzymuje się od interwencji w celu przezwyciężenia kryzysu utrzymując, że muszą tego dokonać politycy. Jednak przedłużające się zamieszki uliczne coraz bardziej zwiększają - zdaniem obserwatorów - prawdopodobieństwo takiej interwencji.