Tajemniczy ochroniarz prezesa PiS
W ochronie prezesa PiS pojawia się człowiek z wyrokiem karnym na koncie i po odsiadce - informuje tygodnik "Newsweek". Nie ma pozwolenia na broń ani licencji pracownika ochrony, a dwa lata temu był ścigany listem gończym – ustalił tygodnik. Agencja Grom Group pracująca dla Jarosława Kaczyńskiego tłumaczy się, że W. chodzi przy prezesie jako wolontariusz a w firmie zajmuje się… robieniem plakatów.
18.10.2014 | aktual.: 18.10.2014 10:49
Chodzi o Artura W. widocznego na części zdjęć ze smoleńskich rocznic i PiS-owskich marszów: niski, łysy, z mikrofonem pod marynarką i wpinką Grom Group w klapie, zawsze blisko prezesa PiS. Jego znakiem rozpoznawczym są tatuaże przedstawiające pająka i pięć postaci z filmu "Obcy".
W. to były pracownik hurtowni obuwniczej, bez doświadczenia w służbach specjalnych, za to ze znajomością sztuk walki. – Trafił do nas z polecenia kolegi policjanta – przyznaje Wojciech Grabowski, wiceprezes Grom Group.
Latem 2010 r. został skazany wyrokiem karnym za "uporczywe" niepłacenie alimentów. Mimo że miał jedynie odpracować społecznie 90 godzin, to nie reagował na wezwania kuratora sądowego, nie odbierał wezwań i był nieuchwytny dla poszukującej go policji. „Skazany uchyla się od wykonania orzeczonej kary (…) i lekceważy wydany przeciwko niemu wyrok” – czytamy w aktach jego sprawy. W efekcie sąd postanowił wymierzyć mu karę zastępczą: 45 dni więzienia z nakazem doprowadzenia go siłą. W październiku 2012 r. wydano za Arturem W. list gończy a po miesiącu doszło do zatrzymania. W. trafił do zakładu karnego na warszawskim Służewcu.