Tajemnicze zabójstwo - nie ma ciała, sąd uchylił wyrok
Sąd Okręgowy w Łomży jeszcze raz zajmie się sprawą mieszkańca Kolna, oskarżonego o zabójstwo żony, która zaginęła 10 lat temu. Sąd Apelacyjny w Białymstoku uchylił orzeczony wobec niego wyrok pięciu lat więzienia za nieumyślne spowodowanie jej śmierci.
Katarzyna W. zniknęła w 2000 roku. Dotąd nie udało się ani odnaleźć zwłok, ani trafić na ślad, że 26-letnia wówczas kobieta, matka dwójki dzieci, jednak żyje. Sam oskarżony do dokonania zbrodni się nie przyznał ani w śledztwie, ani przed sądem.
We wrześniu Sąd Okręgowy w Łomży skazał męża kobiety na pięć lat więzienia, przyjmując, że doszło do nieumyślnego spowodowania jej śmierci. Sąd ocenił, że mogło dojść do awantury między małżonkami, którzy byli wtedy w sytuacji poprzedzającej rozwód.
Uchylając ten wyrok, Sąd Apelacyjny w Białymstoku zwrócił uwagę, że sprawa jest bardzo skomplikowana i wyjątkowa ze względu na brak dowodów, a oparta jedynie o poszlaki.
- Sprawa należy do spraw o najwyższym stopniu trudności w warstwie dowodowej z uwagi na skąpość materiału dowodowego i odległość czasową między zdarzeniami, które są przedmiotem osądu, a postępowaniem dowodowym prowadzonym przez sąd pierwszej instancji - podkreślił, uzasadniając wyrok apelacyjny sędzia Jacek Dunikowski.
Sędzia zwrócił uwagę na "wybitnie poszlakowy" charakter tej sprawy. Powiedział, że sąd musiał w pierwszym rzędzie ustalić, czy w ogóle doszło do przestępstwa, a potem rozstrzygnąć, czy sprawcą jest oskarżony Marek W. Zaznaczył, że dla obu aspektów tej sprawy brak jest bezpośrednich dowodów.
Sąd apelacyjny ocenił, iż sąd w Łomży "nie dochował należytej staranności" przy ocenie materiału dowodowego. Wskazał na szereg niejasności, które sąd pierwszej instancji musi rozstrzygnąć jeszcze raz.
To m.in. "niedostatki wizualizacji miejsc, w których rozgrywały się zdarzenia", kwestia rozmieszczenia pomieszczeń w domu państwa W., rozważenie takich wersji zdarzeń, jak uprowadzenie kobiety z domu czy jej wywabienie na zewnątrz i tam dokonanie przestępstwa, nieczytelność niektórych protokołów przesłuchań, kwestia oceny zeznań świadków.
Sąd zwrócił też uwagę na niektóre dowody w sprawie, np. portfel znaleziony na łące, prawie rok po zaginięciu. Sędzia Dunikowski zwracał uwagę, że to może być istotny dowód, ale nie było badań kryminalistycznych np. czy ten portfel mógł przeleżeć zimę na łące w takim stanie.
Sąd odniósł się też do tzw. śladu niemieckiego i wrocławskiego. Chodzi o sygnały, że tam rzekomo Katarzyna W. miała być widziana już po 2000 roku, gdy zaginęła, co miałoby potwierdzać tezę obrony, że kobieta w 2000 roku z własnej woli opuściła rodzinę i zmieniła swoje życie.
Sąd łomżyński ma też zweryfikować nowe dowody w sprawie, którymi są zdjęcia złożone do akt sprawy przez obrońcę Marka W. Oskarżony stwierdził, że jest na nich jego żona, m.in. na tle hotelu w Niemczech.
Matka kobiety, która jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie, mówiła przed ogłoszeniem wyroku, że bardzo by chciała, żeby była to prawda, iż jej córka jest w Niemczech. Ale zaraz dodała, że jest przekonana, że to Marek W. jest winny śmierci jej córki.
Sędzia Dunikowski dodał, że wątpliwości jest dużo, ale nie można np. nie uwzględnić faktu, iż oskarżony Marek W. miał powody do zabójstwa: za kilka dni była sprawa rozwodowa, rodziny kłóciły się o majątek, a mężczyzna miał skłonności do agresji.
Akt oskarżenia trafił do sądu dopiero po wznowieniu śledztwa. Pierwsze umorzono kilka lat temu. Prokuratura zainteresowała się sprawą ponownie, gdy w 2008 roku przypomniały o niej media, sugerując, że w śledztwie popełniono poważne błędy, wskutek których nie udało się znaleźć sprawców.
Po decyzji Prokuratury Krajowej, by jeszcze raz zbadać okoliczności sprawy i materiał dowodowy, podjęte na nowo śledztwo było prowadzone w Elblągu. W 2009 r. prokuratura elbląska postawiła zarzuty Markowi W., który jest od tego czasu aresztowany.
W tym samym procesie odpowiadał również mężczyzna, któremu zarzucono utrudnianie śledztwa prowadzonego w tej sprawie w przeszłości, zacieranie śladów i pomoc w ukryciu zwłok zamordowanej. Łomżyński sąd go uniewinnił. W jego sprawie również proces rozpocznie się od początku.
Marek W. został w listopadzie prawomocnie skazany na 3 lata więzienia za handel narkotykami. Jednocześnie sąd umorzył sprawę nakłaniania przez niego innej osoby do zabójstwa teściów.
NaSygnale.pl: Co za ludzie! Ukradli kawałek... ruchomych schodów