Tajemnicza przyjaźń Berlusconiego i prezenterki RAI
Biżuteria z brylantami, zaproszenia na Sardynię -
takie prezenty miała otrzymywać przed kilkoma laty ówczesna
prezenterka pierwszego kanału telewizji RAI od premiera Silvio
Berlusconiego - pisze "La Repubblica" w artykule na
temat rzekomej zażyłości między szefem rządu, a Virginią Sainjust
di Teulada.
08.07.2008 | aktual.: 08.07.2008 14:24
Gazeta zauważa, że gdyby okazało się to prawdą, byłaby to "mieszkanka wybuchowa".
Źródłem tych informacji jest były mąż popularnej prezenterki - funkcjonariusz sił specjalnych, zatrudniony niegdyś w Kancelarii Premiera.
Według rzymskiej gazety informacje na temat tajemniczej przyjaźni premiera i prezenterki pojawiły się w trakcie postępowania sądowego w sprawie, jaką były agent wytoczył Kancelarii z powodu szykan, jakich tam miał doznać. Teraz zaś grozi ujawnieniem szczegółów relacji premiera i jego b. żony.
Sąd dysponuje jednocześnie zeznaniami, podkreśla gazeta, z których wynika, że to były agent Federico Armati używając szantażu ostrzegał, że ujawni te informacje przed kampanią wyborczą w 2006 roku.
Powołując się na dokumenty sądowe i zeznania byłego agenta "La Repubblica" relacjonuje, że przyjaźń ówczesnego premiera i pięknej prezenterki ma swój początek we wrześniu 2003 roku, w dniu, gdy we wszystkich kanałach telewizji RAI wygłosił on orędzie na temat reformy systemu emerytalnego.
W RAI Uno wystąpienie to zapowiedziała prezenterka, która dzień później otrzymała bukiet kwiatów i podziękowania od szefa rządu. Rozpoczęła się wymiana podziękowań. Następnie premier zaprosił telewizyjną gwiazdę na obiad do swej siedziby, gdzie wręczył jej bransoletkę z brylantami i zapytał, czy może coś dla niej zrobić. Ona zaś miała odpowiedzieć, że jej mąż, zatrudniony w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, czeka od lat na awans. Kilka miesięcy później agent został awansowany na wyższy stopień.
Według zeznań, Sainjust i Berlusconi niemal codziennie kontaktowali się w następnych miesiącach, a ona otrzymywała od premiera kosztowne prezenty i zaproszenia do jego willi na Sardynii. Szef rządu, właściciel komercyjnej telewizji Mediaset, miał jej też proponować poprowadzenie nowego programu w RAI.
Ona zaś nie przyjęła tej propozycji, a później odeszła z telewizji publicznej.
"La Repubblica" pisze o pytaniach, na które sąd musi teraz znaleźć odpowiedź - czy szczegóły przyjaźni premiera i prezenterki to rezultat chęci zemsty ze strony jej byłego męża i czy ona sama swą karierę w RAI zawdzięcza protekcji.
Sprawa ta została nagłośniona tuż po tym, gdy włoskie media opublikowały zapis rozmów telefonicznych Berlusconiego z dyrektorem agencji filmowej telewizji RAI, w czasie których magnat telewizyjny i ówczesny lider opozycji załatwiał pracę aktorkom i gwiazdkom show-biznesu w publicznej telewizji. (mg)