Tajemnicza operacja policyjna w Belgii. Ewakuowano dziesiątki osób

Operacja rozpoczęła się we wtorek po południu, około godziny 17.45. Mieszkańcy około 30 domów zostali poproszeni o opuszczenie swoich mieszkań. Mogli do nich wrócić dopiero po godzinie 21.00.

Przez kilka godzin funkcjonariusze przeszukiwali budynek po budynku. Czego tam szukali? Śledczy początkowo nie chcieli udzielać informacji na ten temat. Zapowiedzieli konferencję prasową, która miała odbyć się w środę. To na niej mieli złożyć wyjaśnienia w kwestii tajemniczej operacji.

Według francuskiej gazety "Voix du Nord", powołującej się na źródło w policji, funkcjonariusze szukali składu broni i materiałów wybuchowych. W akcji mieli brać udział saperzy. Niczego jednak nie znaleziono.

Belgijskie media twierdzą, że operacja mogła mieć związek z zatrzymaniem mieszkanki Lille, w której domu znaleziono karabin maszynowy. Sugerują, że operacja ma raczej związek z poszukiwaniem handlarzy bronią niż terrorystów.

Okazało się, że przypuszczenia dziennikarzy potwierdziły się. Prokuratorzy wyjawili, że policja rzeczywiście poszukiwała w jednym z domów składu broni i materiałów wybuchowych. W obawie o bezpieczeństwo mieszkańców ewakuowano ich z sąsiednich budynków.

Akcja przeprowadzona została na prośbę francuskich śledczych, a konkretnie prokuratury w Lille.

Broni ani materiałów wybuchowych w przeszukiwanym domu nie znaleziono. Prokuratorzy poinformowali, że zabezpieczono jednak "przedmioty, które mogą mieć związek ze sprawą".

Niespełna tydzień temu podczas operacji antyterrorystycznej zatrzymano w Belgii 13 osób, które przygotowywały się do przeprowadzenia ataków. Pięć zostało oskarżonych o "przynależność do grupy terrorystycznej".

Źródło: "Le Soir", "Voix du Nord", "Le Parisien"