Tajemnice Smoleńska ujrzą światło dzienne
Powstało już kilka książek o smoleńskiej tragedii z 10 kwietnia, ale dopiero teraz będzie szansa przeczytać prawdziwy dokument z miejsca katastrofy Tu-154.
Książkę zamierza bowiem napisać sam pułkownik Edmund Klich (65 l.), który był akredytowany w Moskwie przy Międzynarodowym Komitecie Lotniczym, przygotowującym raport o katastrofie. - Może uda się ją skończyć pod koniec roku - mówi Faktowi Klich.
Edmund Kluch wiele czasu spędził na miejscu katastrofy, współpracował bezpośrednio z rosyjskimi ekspertami i MAK. - Pojechałem na miejsce katastrofy od razu 10 kwietnia. Na początku byłem zszokowany tym, co zobaczyłem, ale od razu musiałem się skupić i wszystko po kolei notowałem. Spostrzeżenia z miejsca katastrofy, relacje z każdego spotkania. Każdy szczegół, kto co mówił - wspomina nam Klich. Na tej podstawie chce napisać książkę.
- Notowałem wszystko, cokolwiek zauważyłem. W sumie mam 4-5 zapisanych zeszytów, jakiś kalendarz, notowałem też na tym, co akurat miałem pod ręką i upychałem po kieszeniach - podkreśla. Jak mówi Klich, książka ma być przeznaczona raczej dla badaczy i historyków, a nie zwykłych czytelników, gdyż będzie w niej wiele specjalistycznych kwestii.
Autor zapowiada, że chciałby ją skończyć przed końcem roku. Zostanie ona wydana najprawdopodobniej już po ogłoszeniu raportów polskiej komisji i rosyjskiej prokuratury na temat przyczyn katastrofy.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
10 kwietnia Smoleńsk bez Komorowskiego i Miedwiediewa?!