Tajemnice czarnej skrzynki

Informacja rosyjskich śledczych o tym, że w prezydenckim tupolewie była polska czarna skrzynka, którą odczytać można tylko w naszym kraju, jest nieprawdziwa. W 1994 r. po katastrofie chińskiego Tu-154M z polską czarną skrzynką wyprodukowaną przez tę samą firmę Rosjanie odczytali jej treść. Oznacza to, że i tym razem mieli techniczną możliwość poznania treści jej zapisu, a także dokonania w nim ingerencji.

Tajemnice czarnej skrzynki
Źródło zdjęć: © PAP | YURI KOCHETKOV

Po katastrofie prezydenckiego samolotu Tu-154M w mediach ukazała się informacja, że na pokładzie oprócz rosyjskich czarnych skrzynek znajdował się także polski rejestrator – ATM-QAR/R 128 ENC, wyprodukowany przez polską firmę ATM. Podczas katastrofy uległ on częściowemu zniszczeniu, ale ocalał nośnik, który umożliwił odczytanie danych, nie zachowała się natomiast obudowa zawierająca części elektroniczne. Formalnie polska czarna skrzynka należy do sił powietrznych, natomiast opiekę nad nią sprawuje Służba Kontrwywiadu Wojskowego.

Rozkodowane informacje

W połowie kwietnia Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) oraz Edmund Klich, wówczas przewodniczący polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, twierdzili, że tzw. polska czarna skrzynka może być odczytana tylko w Polsce. Tę informację można znaleźć w archiwach prasowych. Tymczasem okazuje się, że zapisy rejestratora naszej produkcji Rosjanie odczytali po katastrofie tupolewa należącego do chińskich linii lotniczych. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, na jego pokładzie zamontowany był polski rejestrator, z którego dane odczytali Rosjanie Do katastrofy lotu China Northwest Airlines 2303 doszło 6 czerwca 1994 r. Tu-154 M ze 160 osobami na pokładzie rozbił się kilka minut po starcie z lotniska – katastrofy nikt nie przeżył. Według ustaleń, samolot nagle zszedł z kursu, a przyczyną katastrofy było błędne działanie autopilota. W zniszczonym samolocie odnaleziono po kilku dniach czarne skrzynki, w tym także rejestrator polskiej produkcji. – Nie proszono nas o jego odczytanie, a z tego co nam wiadomo, poradzili sobie
z tym Chińczycy i Rosjanie – mówi Tomasz Tuchołka z firmy ATM.

Zapytaliśmy, czy jest możliwe, aby również polska czarna skrzynka z samolotu prezydenckiego została odczytana przez Rosjan, zanim dotarła do Polski. – Nie ma żadnego powodu, by mieli to robić, a poza tym w naszym rejestratorze byłby ślad ingerencji – odpowiada Tomasz Tuchołka. Zasłaniając się tajemnicą śledztwa, przedstawiciel firmy ATM nie chciał powiedzieć, co odczytano z polskiej czarnej skrzynki, która była zamontowana na pokładzie Tu-154 M, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem.

Sponsor Putina remontował nasz samolot

W 2009 r. samolot Tu-154M należący do 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego przeszedł remont generalny w Samarze w Rosji, a strona polska odebrała go 21 grudnia 2009 r. „Nasz Dziennik” ujawnił, że odebrany samolot był na gwarancji. W przypadku dowiedzenia niesprawności, która mogła doprowadzić do katastrofy na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj, zakłady Olega Deripaski (sponsora kampanii Władimira Putina)
musiałyby zwrócić koszty polisy. W grę wchodzą również ogromne odszkodowania, utrata renomy firmy, a w efekcie odpływ klientów i bankructwo. Na dodatek zakłady remontowe w Samarze są akredytowane przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), który jednocześnie wyjaśnia przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu. Już po generalnym remoncie Tu-154M miał awarię podczas transportu polskich ratowników powracających z misji na Haiti.

Jak ustaliła „Gazeta Polska”, Tu-154M do Samary poleciał z pełnym wyposażeniem. Przed odlotem maszyny w Polsce nie wymontowano polskiej czarnej skrzynki – zabrano jedynie kasetę, na której są rejestrowane zapisy lotu. Wszystkie pozostałe części elektroniczne znajdujące się w rejestratorze polskiej produkcji poleciały do Samary. Część z nich podczas katastrofy uległa całkowitemu zniszczeniu. Rosjanie mieli dostęp do polskiego rejestratora podczas remontu, w którym nie uczestniczył nikt ze strony polskiej.

W trakcie remontu w 2009 r. całkowicie zmodernizowano wnętrze Tu-154M, m.in. podzielono je na trzy saloniki i część pasażerską. Polska czarna skrzynka nie była zamontowana w kabinie pilotów, lecz w części, która uległa kapitalnej przebudowie.

Wysłaliśmy pytania do SKW, które sprawuje opiekę nad skrzynkami, dotyczące m.in. tego, czy specjalne służby wojskowe posiadają zapis polskiej czarnej skrzynki oraz skąd SKW tuż po katastrofie miała dokładne informacje o jej przebiegu. Z sekretariatu szefa SKW dostaliśmy zapewnienie, że otrzymamy odpowiedź na nasze pytania, ale do chwili oddania gazety do druku nikt się z SKW nie odezwał.

Odczytane zapisy

Polskie czarne skrzynki zostały zamontowane w tupolewach należących do różnych linii lotniczych na początku lat 90. Dane w rejestratorze nie są zapisywane, jak w standardowych czarnych skrzynkach na taśmie magnetycznej, ale w elektronicznej pamięci wymiennej kasety. Jak nam powiedział Paweł Jajkowski z firmy ATM, polski rejestrator ATM QAR rejestruje parametry samolotu i nie posiada możliwości transmisji danych z samolotu na ziemię. – Standardowo dane z rejestratora ATM-QAR odczytuje się po każdym locie (dokładnie po powrocie do bazy w Warszawie). Jedynie do celów technicznych, np. przy oblotach technicznych samolotu, wykorzystuje się funkcję podglądu rejestrowanych parametrów. Na ekranie laptopa podłączonego do rejestratora ATM-QAR, przy wykorzystaniu specjalnego oprogramowania ATM-FDS, wyświetlane są wartości aktualnie rejestrowanych parametrów – wyjaśnia Paweł Jajkowski. Oznacza to, że faktycznie bieżące monitorowanie zapisów polskiej czarnej skrzynki (więc i przebiegu lotu samolotu) jest możliwe w
przeciwieństwie do rosyjskich czarnych skrzynek, które odczytać można wyłącznie po wylądowaniu samolotu.

Polska czarna skrzynka w prezydenckim samolocie Tu-154 M rejestrowała te same parametry co oryginalny rosyjski rejestrator typu MŁP-14-6 oraz dodatkowo parametry kontroli poziomu wibracji silników.

Polska czarna skrzynka została odnaleziona przez Rosjan trzy dni po katastrofie i czasowo udostępniono ją stronie polskiej. Po odczytaniu rejestratora ATM QAR w polskim Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie przekazano ją ponownie stronie rosyjskiej, ponieważ – jak argumentowano – „strona rosyjska prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy”.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że zapisy polskiej czarnej skrzynki pokrywają się z zapisami technicznymi pozostałych skrzynek, w tym m.in. dotyczącymi parametrów lotu. Według „Dziennika. Gazety Prawnej” o godzinie 8.41.02 polskiego czasu, ogon samolotu, czyli statecznik pionowy z silnikami, odpadł od maszyny. Półtorej sekundy później rozpędzony do prędkości ok. 290 km/h i obrócony o 180 stopni Tu-154M uderzył dachem o ziemię. Przednia część samolotu, kokpit, salonka prezydencka i saloniki VIP-ów zostały rozerwane pod wpływem siły uderzenia. Druga część maszyny została zgnieciona pod ciężarem tzw. centropłatu. Systemy maszyny przestały działać o 8.41.04 i ten czas przyjęto jako czas katastrofy.

Cały ten opis musi budzić zastrzeżenia – wynika z niego bowiem, że choć samolot uderzył w ziemię najpierw przednią częścią, to już wcześniej zniszczeniu uległ ogon. Gdyby tak rzeczywiście było, trzeba wyjaśnić, dlaczego ogon samolotu oderwał się przed zderzeniem z ziemią. To może sugerować, że na pokładzie samolotu Tu-154M przed upadkiem doszło do wybuchu. Czy tak rzeczywiście było? Na to pytanie nie chciał odpowiedzieć ani prokurator wojskowy, ani rzecznik sił powietrznych, ani też przedstawiciel firmy ATM.

Producent polskiej czarnej skrzynki

Firma ATM, producent polskiego rejestratora lotów, powstała w 1987 r. Od początku powstania zajmowała się produkcją m.in. czarnych skrzynek oraz systemów do odtwarzania i analizowania danych zbieranych podczas lotu. Systemy wyprodukowane przez ATM były i są używane między innymi przez Boeinga, Britania Airways, British Airways, Civil Aviation Authority, Czesko-Słowackie Linie Lotnicze CSA, Aeroflot i LOT. Rejestrator wyprodukowany przez ATM był pierwszą na świecie skomputeryzowaną czarną skrzynką z elektroniczną pamięcią. Prezesem zarządu ATM, jest dr fizyki Roman Szwed. Jak wynika ze strony internetowej ATM w latach siedemdziesiątych był on stażystą naukowym w Zjednoczonym Instytucie Badań Jądrowych w Dubnej koło Moskwy, a w latach osiemdziesiątych stażystą naukowym w Europejskim Ośrodku Badań Jądrowych CERN koło Genewy. Wiceprezesami ATM są Tadeusz Czichon – absolwent elektroniki oraz fizyk Maciej Krzyżanowski.

Dorota Kania

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)