Tajemnica HIV
30-letnia nosicielka wirusa HIV, nie została
przyjęta do szpitala na usunięcie ciąży, na które miała
skierowanie. Dostała krwotoku, wezwała pogotowie. Karetką
pojechała do innej placówki, gdzie wykonano zabieg. Nie
powiedziała lekarzom, że ma HIV-a. Twierdzi, że się bała, bo nie
udzieliliby jej pomocy - pisze "Słowo Polskie".
20.06.2004 | aktual.: 21.06.2004 07:20
Jestem narkomanką - przyznaje kobieta. Ale to nie znaczy, że nie mam sumienia. Doskonale sobie zdaję sprawę z tego, jakie zagrożenie stworzyłam dla innych. Tym bardziej, że oprócz HIV-a jestem zakażona żółtaczką typu C. Naprawdę, biłam się z myślami, co robić. Zdecydowałam się milczeć, bo widziałam, że w szpitalu na siłę chcą podtrzymać ciążę, której i tak bym nie donosiła. Pomyślałam, że jeśli się przyznam, na pewno nikt nie będzie chciał robić mi zabiegu. Kobieta już wcześniej przeżyła trudne chwile, gdy personel szpitala dowiedział się, że jest nosicielką. Wtedy pielęgniarki bały się do niej podchodzić - podaje dziennik.
Dwaj lekarze, badający wcześniej Grażynę, stwierdzili u niej wczesną ciążę. Wstępne badania wykazały, że jest to tzw. puste jajo płodowe - nie ma zarodka. Taka ciąża się nie rozwija, należy ją usunąć. Grażyna dostała skierowanie na zabieg. Zgłosiłam się do szpitala przy placu 1 Maja - opowiada kobieta. Tam, zamiast wykonać mi łyżeczkowanie, dano mi leki na podtrzymanie ciąży. Wypisałam się na własną prośbę tego samego dnia"- dodaje - informuje gazeta.
Nazajutrz kobieta zaczęła krwawić, więc ponownie pojechała do szpitala. Lekarz badający ją w izbie przyjęć uznał jednak, że trzeba czekać na większy krwotok. Nie przyjął jej na oddział, za to poradził, by w razie czego wezwała pogotowie. Napomniał także, by raczej teraz nie była sama, bo może to być dla niej niebezpieczne. To normalna procedura w takich przypadkach - wyjaśnia dr Zbigniew Adamiak, ordynator oddziału ginekologiczno- położniczego z placu 1 Maja. Nie widzę tu żadnego błędu. Rzeczywiście, nawet gdy pacjentki mają skierowanie na zabieg, dajemy im leki i czekamy co najmniej tydzień. Ich wola nie ma tu nic do rzeczy. Zdarza się bowiem, że po kilku dniach w pustym jaju płodowym pojawia się zarodek. Gdyby kobieta chciała mieć dziecko - dopiero wówczas miałaby do nas pretensje! - podaje "Słowo Polskie".
Krwawiąca nosicielka wirusa HIV w karetce to potencjalne źródło zakażenia dla innych. Dr Adamiak przyznaje, że przyznanie się do nosicielstwa należy do rzadkości. Jeśli jest to kobieta rodząca, poród odbywa się w specjalnej sali. Ale cóż można zrobić, gdy nosicielka nikogo o tym nie poinformuje? Jest to wyłącznie sprawa pacjenta; jego wola, a nie obowiązek - potwierdza prof. Andrzej Gładysz, krajowy konsultant ds AIDS. Także lekarz, który wie, że jego pacjent jest zakażony, nie powinien o tym informować kolegów (np. na skierowaniu). Może to zrobić wyłącznie wtedy, gdy fakt nosicielstwa jest istotny z punktu widzenia medycznego: do wystawienia właściwej diagnozy czy wyboru terapii - mówi - pisze dziennik. (PAP)