Tajemnica czarnych skrzynek. Gdzie się podziały 2 sekundy?
Polscy śledczy nie wierzą Rosjanom. Podejrzewają, że nagranie z czarnych skrzynek, po które minister Jerzy Miller (61l.) aż dwa razy jeździł osobiście do Moskwy, mogło zostać zmanipulowane. Brakuje dwóch sekund. Sygnały z urządzeń TAWS i FMS zostały zarejestrowane na tzw. polskiej czarnej skrzynce ATM, ale zapis ten różni się od zapisu na rosyjskich skrzynkach o ten właśnie czas. Nadzieja prokuratury w Amerykanach, którzy mają satelitarne zapisy trasy tupolewa.
12.04.2013 | aktual.: 12.04.2013 15:09
Nasi prokuratorzy chcą rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące ostatnich chwil lotu prezydenckiej maszyny. Dlatego zwrócili się z wnioskiem o pomoc prawną do Amerykanów, którzy są producentami urządzeń systemów TAWS i FMS. To urządzenia, które wydawały pilotom ostrzeżenia: „pull up” (do góry!) i „terrain ahead” ("ziemia przed tobą"), gdy samolot niebezpiecznie blisko zbliżał się do ziemi.
– Wniosek dotyczy uszczegółowienia wyników badań urządzeń TAWS oraz FMS przeprowadzonych w siedzibie ich producenta w Redmond w USA przy udziale przedstawicieli MAK oraz akredytowanego przy MAK polskiego przedstawiciela. Wystąpiła bowiem konieczność uściślenia i uzupełnienia tych badań o informacje związane ze sposobem działania urządzeń TAWS i FMS – poinformował ogólnikowo nas płk Zbigniew Rzepa z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Nie chciał podać szczegółów.
Więcej tłumaczy pełnomocnik części rodzin ofiar, mecenas Bartosz Kownacki: – Chodzi o różnice w zapisach pomiędzy czarnymi skrzynkami a urządzeniami TAWS i FMS – mówi. Po ogłoszeniu raportu Millera rządowi eksperci bagatelizowali ten problem. Ale manipulacje przy skrzynkach zaczęły się, zanim je w Polsce odczytano. Rosjanie, przekazując nam kopie nagrań, zapomnieli o kilkunastu sekundach. Mówili później, że to taśma się skończyła. Po brakującą część nagrania musiał osobiście lecieć do Moskwy ówczesny minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Jacek Sasin: Polski hymn do pustych krzeseł