- W Polsce jest cała wataha PiS-owskich działaczy "miernych, biernych, ale wiernych", którzy odbijają sobie to teraz jako "dyrektorzy ds. tego czy owego" za 10 tys. zł. miesięcznie. Na dłuższą metę to, co utopiło PO, pogrąży także PiS. Oni mają przekonanie, że nie ma z kim przegrać i wolno im wszystko. Sprawa Bartłomieja Misiewicza jest symbolem tego, że można wepchnąć osobę bez kompetencji na kierownicze stanowisko i wypłacać jej sute wynagrodzenie - powiedział w programie "WP rozmowa" Adrian Zandberg, lider partii Razem.