Szykany i mobbing rzadko zgłaszane przez mundurowych
Podczas półrocznej działalności pełnomocniczki ds. równego traktowania w służbach podległych szefowi MSW wpłynęło do niej tylko 55 skarg na dyskryminację, w tym zaledwie kilka zasadnych - informuje "Rzeczpospolita".
Monika Sapieżyńska została powołana na to stanowisko po głośnej seksaferze w opolskiej policji. "Nowa Trybuna Opolska" ujawniła nagranie rozmowy z gabinetu Leszka Marca, wtedy komendanta wojewódzkiego. W zażyłej, wulgarnej rozmowie z podwładną, wtedy naczelniczką wydziału, mieszały się wątki służbowe i obyczajowe.
Sapieżyńska mówi, że spodziewała się lawiny zgłoszeń, jednak do dziś wpłynęło ich zaledwie 55. Prawie wszystkie dotyczyły nierównego lub niewłaściwego traktowania, przy czym wskazywano najróżniejsze powody. W większości przypadków były to oceny subiektywne. Po zbadaniu zgłoszeń potwierdziły się pojedyncze przypadki.
- 31 zgłoszeń, których autorzy uważają, że są nierówno traktowani, pochodzi od funkcjonariuszy i pracowników policji, 13 jest ze Straży Granicznej, a siedem z Państwowej Straży Pożarnej, wyjaśnia Sapieżyńska. Z BOR dotąd nie wpłynęło żadne zgłoszenie.
Jednak eksperci i sami policjanci uważają, że patologii w służbach nie brakuje. - Funkcjonariusze rzadko się skarżą, bo nie wierzą, że to pomoże, i wątpią, czy przedstawiciel ministerstwa sprawę rozpatrzy obiektywnie, ocenia Andrzej Szary, szef NSZZ Policjantów z Wielkopolski.