Szyici wyłaniają premiera, sunnici żałują, że nie głosowali
Politycy zwycięskiej koalicji
szyickiej wznowili rozmowy, aby ustalić, kto ma być
ich kandydatem na nowego premiera Iraku: przywódca partii Zew
Islamu Ibrahim Dżafari, czy świecki szyita Ahmad Szalabi.
Tymczasem przywódcy arabskiej mniejszości sunnickiej, która zbojkotowała wybory 30 stycznia, zażądali po niedzielnym spotkaniu w Bagdadzie, aby mimo to włączyć ich do nowego rządu i parlamentu oraz do prac nad stałą konstytucją państwa.
Postulaty te znalazły się na liście ogłoszonej przez około 70 wodzów plemiennych z sześciu prowincji zamieszkanych przez sunnitów: Anbaru, Bagdadu, Niniwy, Salahaddinu, Dijali i Tamimu (Kirkuku).
Popełniliśmy wielki błąd, nie biorąc udziału w wyborach - powiedział szejk Hathal Junis Jahija, 49-letni przedstawiciel sunnitów z Niniwy. - Nasze głosy były bardzo ważne.
Jahija tłumaczył, że głównym powodem niskiej frekwencji na terenach sunnickich były groźby terrorystów, a nie względy wyznaniowe, jak mówiło wielu ludzi, po to żeby zwiększyć napięcia między społecznościami religijnymi.
Arabscy sunnici rządzili Irakiem za Saddama Husajna, sunnity z Tikritu, i także wcześniej, choć są mniejszością. Teraz wybory wyniosły do władzy szyitów, którzy stanowią 60% ludności kraju, ale w dotychczasowych dziejach Iraku byli zawsze dyskryminowani.
Wielu arabskich sunnitów nie może się pogodzić z utratą uprzywilejowanej pozycji politycznej. Partyzantka antyrządowa i antyamerykańska szerzy się prawie wyłącznie na terenach sunnickich.
Wzywamy rząd, aby powołał część naszych notabli do Zgromadzenia Narodowego, co pozwoliłoby im odegrać rolę w procesie przeobrażeń politycznych, w szczególności przy układaniu nowej konstytucji - powiedział Jahija.
Kiedy mówiliśmy, że nie weźmiemy udziału, nie mieliśmy na myśli procesu politycznego. Musimy w nim uczestniczyć i opracować nową konstytucję - oświadczył inny uczestnik narady, Adnan Dulejmi, zwierzchnik Sunnickich Fundacji Dobroczynnych w Bagdadzie.
Przedstawiciele głównie szyickiego Zjednoczonego Sojuszu Irackiego, który zdobył w wyborach nieco ponad połowę miejsc w Zgromadzeniu Narodowym, oświadczyli już wcześniej, że nie zapomną o sunnitach przy tworzeniu rządu i dopuszczą ich do prac nad konstytucją. Wykluczali jednak możliwość zwiększenia liczby miejsc w parlamencie i dodania do niego osób z nominacji, a nie z wyboru, gdyż nie przewiduje tego tymczasowa konstytucja.