ŚwiatSzyici: w Iraku nie będą rządzić duchowni

Szyici: w Iraku nie będą rządzić duchowni

Kilka dni przed wyborami, które
zapewne dadzą władzę w Iraku przedstawicielom społeczności
szyickiej, jej czołowi działacze polityczni postanowili, że
przywódcami kraju nie będą duchowni - pisze "International Herald Tribune" w korespondencji z Bagdadu.

24.01.2005 | aktual.: 24.01.2005 15:27

Kierownictwo Zjednoczonego Sojuszu Irackiego, koalicji partii szyickich, która według powszechnych oczekiwań zdobędzie największą część głosów w rozpisanych na 30 stycznia wyborach do zgromadzenia narodowego, uzgodniło, że kandydatem na premiera nowego rządu będzie osoba świecka, a nie duchowny islamski.

Uzgodniono ponadto, choć mniej oficjalnie, że duchownych pominie się także przy rozdziale stanowisk ministerialnych.

Członek kierownictwa partii Zew Islamu (Dawa), jednego z głównych ugrupowań koalicji szyickiej, Adnan Ali, powiedział, że w rządzie nie będzie turbanów. Wszyscy są zgodni co do tego - dodał.

"IHT" pisze, że decyzja ta formalizuje rosnącą dominację świeckich przywódców w kierownictwie politycznym szyitów. Odzwierciedla też pragnienie hierarchów szyickich, by nie włączać się bezpośrednio do bieżącego rządzenia krajem.

"Stanowi to także wyraźne odrzucenie koncepcji państwa teokratycznego, takiego jakim jest Iran, którego rząd udziela poparcia moralnego i materialnego dwu największym szyickim partiom Iraku, Dawie i Najwyższej Radzie Rewolucji Islamskiej w Iraku (SCIRI)" - zauważa "IHT".

Decyzja, by na urząd premiera nie powoływać duchownego, oznacza, że przywódca SCIRI Abdel Aziz al-Hakim, dotychczas często wymieniany jako kandydat na szefa rządu, znajdzie się na dalszym planie. Wśród przeszło 200 kandydatów do parlamentu z ramienia koalicji szyickiej jest zresztą tylko kilku duchownych.

Dziennik odnotowuje informacje, że sam Teheran odradza irackim przywódcom szyickim naśladowanie modelu irańskiego, bo duchowni w rządzie "są powodem zbyt wielu kłopotów".

Decyzja o wysunięciu na czoło polityków świeckich następuje w chwili, gdy kierownictwo społeczności szyickiej w Iraku szykuje się do historycznego wydarzenia, jakim będzie zdobycie przez nią w wyniku wyborów dominującej pozycji politycznej w państwie po dziesięcioleciach dyskryminacji i nawet prześladowań.

Szyici stanowią 60% ludności Iraku, ale od uzyskania przez ten kraj niepodległości w 1932 roku aż do upadku Saddama Husajna w kwietniu 2003 roku większość kierowniczych stanowisk w rządzie, służbach publicznych, armii i siłach bezpieczeństwa piastowali arabscy sunnici (20% ogółu mieszkańców).

Mając w pamięci swe poprzednie niepowodzenia, w tym krwawe stłumienie powstania szyickiego w 1991 roku przez Saddama Husajna, przywódcy szyitów irackich działają tym razem ostrożnie. Zapowiadają, że do udziału w rządzie zaproszą arabskich sunnitów, i ignorują nawoływania radykałów szyickich, by nadać państwu irackiemu wyraźne oblicze islamskie.

Jeśli koalicja szyickich partii religijnych zdobędzie 30 stycznia więcej mandatów niż tak zwana Lista Iracka tymczasowego premiera Ijada Alawiego, świeckiego szyity, będzie miała prawo wyznaczyć nowego premiera.

Jako kandydatów koalicji na to stanowisko wymienia się teraz obecnego ministra finansów i członka kierownictwa SCIRI, Adila Abdela Mahdiego, oraz chemika jądrowego, który jakiś czas przebywał na uchodźstwie w Iranie, Husajna Szahristaniego.

O urząd premiera z ramienia koalicji szyickiej może ubiegać się także przywódca Irackiego Kongresu Narodowego Ahmad Szalabi. W 2003 roku był on pupilem Pentagonu, ale potem popadł w niełaskę u Amerykanów, bo nie spełniły się jego zapewnienia, że Irakijczycy powitają wojska USA jako wyzwolicieli. Ponadto Waszyngton zaczął podejrzewać go o współpracę z wywiadem irańskim.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)