Szwedzi kpią z dyktatora. "Xi nie rządzi w sypialni"
"Chiński prezydent Xi Jinping nie jest tak wszechmocny, jak by chciał. Jest miejsce, gdzie jego moc nie dociera. To sypialnia" - kpi szwedzki "Expressen", podając nowe dane na temat malejącej populacji Chin.
Właśnie nadeszły nowe dane z Pekinu. Nie jest to dobra wiadomość dla Xi Jinpinga i jego Partii Komunistycznej - komentuje szwedzkie medium.
Drugi rok z rzędu populacja Chin się zmniejsza. W 2023 roku urodziło się tam 500 tysięcy dzieci mniej niż rok wcześniej. "Jednocześnie wzrosła liczba zabitych. W rezultacie populacja Chin zmniejszyła się o około dwa miliony, czyli o dwa razy więcej niż przed rokiem" - czytamy.
Obywateli Chin w szybkim tempie ubywa i jest to pierwsza taka sytuacja od czasów wielkiego głodu z przełomu lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Przez te wszystkie lata kraj ten uchodził za najbardziej zaludniony. "Przywódcy komunistyczni odczuwali ból głowy w związku z tym, że rodziło się zbyt wiele dzieci. Dlatego w 1980 r. wprowadzono politykę jednego dziecka – drakońskie prawo, które karało pary posiadające więcej niż jedno dziecko" - przypomina "Expressen", komentując, że "hamulec zadziałał aż za dobrze", dlatego w 2015 r. pozwolono na posiadanie dwójki dzieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dom z wagonu kolejowego. "Koszt remontu nie był wygórowany"
Zdaniem szwedzkich dziennikarzy Xi Jinping jest świadomy problemu, bo kryzys demograficzny stanowi poważne zagrożenie dla gospodarki i przyszłości Chin. Rozwiązaniem Xi jest nakłonienie chińskich kobiet do powrotu do tradycyjnych ról domowych. Powiedział, że konieczne jest "aktywne tworzenie nowej kultury małżeństwa i rodzenia dzieci". "Ale młode kobiety w Chinach nie słuchają" - Szwedzi wskazują, że czasy się zmieniły i teraz Chinkom zależy nie na byciu kurą domową, a pracy i karierze.
Źródło: "Expressen"