Szpital zapłaci 657 tys. zł rodzinie kobiety w śpiączce
Ponad 657 tys. zł zadośćuczynienia i
odszkodowania ma zapłacić szpital w Kolbuszowej (Podkarpackie)
rodzinie 28-letniej kobiety, która po porodzie w tym szpitalu w
2003 roku zapadła w śpiączkę. Tak zdecydował Sąd
Apelacyjny w Rzeszowie, utrzymując wyrok sądu tarnobrzeskiego.
12.10.2006 | aktual.: 12.10.2006 16:44
Szpital musi też wypłacać na rzecz kobiety comiesięczną rentę w wysokości 2 tys. zł.
W czerwcu 2003 roku Małgorzata Korzenny w szpitalu powiatowym w Kolbuszowej urodziła córeczkę. Poród był ciężki, kobiecie podano środki znieczulające, po czym zapadła w śpiączkę, i do dziś się nie wybudziła. Doszło bowiem do trwałego uszkodzenia kory mózgowej. Nie pomogła nawet rehabilitacja w specjalistycznej Klinice Rehabilitacji w Bydgoszczy i stymulacje elektryczne.
Winą za taki stan rodzina kobiety obciążyła szpital i dwoje lekarzy - ginekologa odbierającego poród Arkadiusza F. i anestezjolog Danutę M. i pozwała ich do sądu. Rodzina uznała, że lekarze podali zbyt dużą dawkę znieczulenia i zostawili kobietę bez nieustannej opieki lekarskiej (przy pacjentce była jedynie położna).
W kwietniu tarnobrzeski sąd przyznał rodzinie Małgorzaty Korzenny ponad 657 tys. zł (500 tys. zł zadośćuczynienia i ponad 157 tys. zł odszkodowania), zwrot ok. 60 tys. zł kosztów adwokackich i sądowych oraz comiesięczną rentę. Sąd uznał bowiem, że doszło do zaniedbań m.in. zaniechano obserwacji pacjentki, nierzetelnie prowadzono dokumentację dotyczącą sposobu i ilości podanych środków przeciwbólowych. Od tego wyroku odwołał się szpital. Jego pełnomocnik, Jerzy Dymnicki wnosił o zmniejszenie zasądzonej kwoty o połowę, rozłożenie spłaty na 36 rat i zniesienie zasądzonych kosztów. W tym zakresie Sąd Apelacyjny oddalił apelację.
W uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego sędzia Anna Gawełko mówiła, że spór nie dotyczy zasadności przyznania zadośćuczynienia i odszkodowania, ale wyliczenia, "ile warte jest ludzkie życie". Podkreślała też, że kobieta, która była młoda (wówczas 25 lat), zdrowa, nagle utraciła normalne życie, a szanse na poprawę jej stanu są znikome.
Sąd nie przyjął także argumentów pełnomocnika ZOZ (szpitala) odnośnie zmniejszenia przyznanej kwoty. Pełnomocnik pozwanego mówił m.in. o trudnej sytuacji finansowej szpitala. Zdaniem sądu, szpital przez długi okres trwania procesu powinien zabezpieczyć środki na wypłatę dla rodziny Małgorzaty Korzenny.
Dyrektor szpitala Zbigniew Strzelczyk powiedział dziennikarzom, że nie ucieka od odpowiedzialności, ale zasądzonej kwoty szpital "nie udźwignie".
Tarnobrzeski sąd uznał także, że odpowiedzialność w tej sprawie ponosi zakład pracy, czyli szpital, zatem pozwani przez rodzinę lekarze nie muszą płacić odszkodowania. Pełnomocnik szpitala wnosił, by ich także obciążyć roszczeniami, ale Sąd Apelacyjny odrzucił w tym zakresie apelację szpitala.
Śledztwo w sprawie śpiączki Małgorzaty Korzenny prowadzi Prokuratura Rejonowa w Stalowej Woli. Obecnie jest ono zawieszone do czasu otrzymania opinii biegłych w tej sprawie. Wobec dwójki lekarzy toczy się również postępowanie dyscyplinarne, które zawieszono do czasu rozstrzygnięcia sprawy karnej.