Szpagat Giertycha

Andy Warhol przepowiadał wszystkim 15 minut
sławy. Politycy miewają kwadranse, w których czują się
Napoleonami. Kreślą śmiałe wizje i śmiało manewrują. W swój
napoleoński okres wkroczył właśnie Roman Giertych - czytamy w "Gazecie
Wyborczej". Lider LPR poczuł przypływ politycznej energii po
wyborach do europarlamentu. Liga odniosła nadspodziewany sukces -
16% głosów i drugie miejsce po PO. Na niedawnym kongresie
swojej partii Giertych zapewniał już, że większość w polskim
parlamencie i samodzielne rządy są w zasięgu ręki - podaje
dziennik.

19.07.2004 | aktual.: 19.07.2004 06:40

Z drugiej pozycji bardzo łatwo atakuje się pierwszą - mówił. To na razie marzycielstwo, ale lider LPR pokazał, że wie, jak mobilizować partie do wysiłku. I jak wbijać wyborcom do głów: "Przyszłość należy do Ligi". Wcześniej - w dniu eurowyborów - wykazał się refleksem. Natychmiast po ogłoszeniu wstępnych wyników wskazał Platformę jako głównego ideowego przeciwnika LPR. Ujawnił tym samym, że zamierza przemeblować nielewicową stronę sceny politycznej. Ma być ona dwubiegunowa. Z PO jako reprezentacją liberałów i euroentuzjastów oraz LPR skupiającą eurosceptyków i... - pisze "Gazeta Wyborcza".

No właśnie, kogo? Jeszcze kilka lat temu rodzina Giertychów jednoznacznie kojarzona była z tradycją narodową. Roman Giertych od pewnego czasu mniej się z nią afiszuje. Zaczął od zmiany nazwy partii. W czerwcu 2001 roku Stronnictwo Narodowe stało się Ligą Polskich Rodzin. Dlaczego? Moi prawicowi rozmówcy podsuwają trzy przyczyn. Po pierwsze, w III RP żadna formacja nawiązująca do endecji (np. ZChN) nie przekroczyła samodzielnie 10 proc. głosów. Po drugie, SN było jedną z wielu narodowych partyjek zaplątanych w spory z przeszłości. Zmieniając szyld, Giertych jednym ruchem z tej plątaniny się wydostał. Po trzecie, LPR była nazwa "pod ojca Rydzyka". Otworzyła drogę do środowisk radiomaryjnych i szerszego elektoratu - podkreśla "Gazeta Wyborcza". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)