PolskaSzokujące metody wychowawcze w szkole w Kleszczowie

Szokujące metody wychowawcze w szkole w Kleszczowie

Bicie książką po głowie, ciągnięcie za uszy, uderzenie w twarz czy robienie pompek pod przymusem tylko dlatego, że dziecko nie zrobiło poprawnie zadania na lekcji. Tak do tej pory wyglądała codzienność pierwszoklasistów w jednej z klas szkoły podstawowej w Kleszczowie.

Szokujące metody wychowawcze w szkole w Kleszczowie
Źródło zdjęć: © WP.PL

Sprawa wyszła na jaw, kiedy rodzice napisali skargę do łódzkiego Kuratorium Oświaty. Wtedy pracownicy kuratorium przesłuchali nauczycieli, rodziców oraz uczniów, którzy mieli potwierdzić "metody wychowawcze" jednej z nauczycielek.

Wystraszona matka zadzwoniła do redakcji "Dziennika Łódzkiego": - Co teraz z dziećmi? One przeżyły szok, a kiedy sprawa wyszła na jaw, nauczycielka może się na nich mścić - mówi przerażona kobieta, prosząc o anonimowość.

Jak mówią rodzice, nauczycielka miała karać dzieci za niepoprawnie wykonane zadania na lekcji. Za karę nie były wypuszczane na przerwę, na obiad szkolny i chodziły głodne do późnego popołudnia.

Według relacji innego rodzica, podczas zajęć lekcyjnych dziecko, które miało podpaść nauczycielce, nie zostało wypuszczone do ubikacji. Kiedy nie wytrzymało i zmoczyło majtki, ubranie musiało suszyć przy kaloryferze. O całej sprawie głośno jest też w samym Kleszczowie. Krążą pogłoski, że sprawa wypłynęła, ponieważ uczniowie ekscesy w klasie nagrali telefonem komórkowym.

- Słyszałam o sprawie od jednego z rodziców, który opowiadał, co się dzieje w klasach, m.in. o niewypuszczaniu dzieci na obiad - mówi radna gminy, także prosząca o anonimowość. - Rodzice boją się ten temat poruszać, nikt do mnie oficjalnie z prośbą o pomoc się nie zgłosił.

Nauczycielka, pod adresem której padają oskarżenia, wszystkiemu zaprzecza. - To nieprawda. Nie będę komentować tych doniesień - powiedziała nauczycielka w rozmowie telefonicznej, po czym rzuciła słuchawką.

Pomimo wielu prób w ostatnich dniach nie udało nam się porozmawiać z dyrektorką szkoły. Sprawą zajęła się jednak komisja dyscyplinarna łódzkiego kuratorium. Konrad Czyżyński, p.o. kurator oświaty w Łodzi, o szczegółach nie chce jeszcze mówić.

- W tej chwili toczy się postępowanie wyjaśniające przed komisją dyscyplinarną, po jego zakończeniu będzie można więcej powiedzieć - mówi Konrad Czyżyński. - Przeprowadziliśmy w szkole kontrolę i w związku z tym sprawa została skierowana do komisji dyscyplinarnej. Przedstawiciele kuratorium rozmawiali zarówno z nauczycielami, jak i uczniami oraz rodzicami. Rozdano też anonimowe ankiety. Stan prawny, jaki jest w oświacie, sprawia, że nie da się nic więcej zrobić. Możliwe działania prawne zostały podjęte.

Z kuratorem nie zgadza się Maciej Osuch, społeczny rzecznik praw ucznia. - Jeśli dzieci były przesłuchiwane, muszą przeżywać wielki stres, spotykając się na lekcjach z osobą, w sprawie której zeznawały - mówi Osuch. Jego zdaniem, w świetle prawa nauczycielka mogła zostać odsunięta od uczniów. Sprawdziliśmy - według Karty Nauczyciela "w sprawach niecierpiących zwłoki" nauczyciel może być zawieszony nawet przed złożeniem wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, a podjęcie takiej decyzji przepisy pozostawiają dyrektorowi szkoły.

Na razie do sprawy nie zamierzają się wtrącać władze gminy. - Otrzymaliśmy informację o dochodzeniu kuratorium, czekamy na wyniki - mówi Jerzy Strachocki, rzecznik prasowy Urzędu Gminy w Kleszczowie.

Dotychczas najpoważniejszym ujawnionym zdarzeniem z agresywnym nauczycielem w roli głównej była lekcja w jednym z ogólniaków na łódzkiej Dąbrowie. "Wróć na miejsce, do cholery! Niedorozwinięta jesteś" - usłyszała licealistka podczas lekcji podstaw przedsiębiorczości. Dlaczego? Dziewczyna była nieprzygotowana do zajęć. Filmik z zajścia nakręcony telefonem komórkowym wciąż krąży po internecie i jest jednym z popularniejszych z Łodzi na serwisie You Tube. Dla nauczyciela zajście skończyło się naganą.

Przeczytaj więcej na stronie internetowej "Polski Dziennika Łódzkiego"

przemocszkołałódź
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)