Szokująca prawda o pracy rosyjskiej załogi
Szokująca prawda o pracy rosyjskiej załogi wieży kontroli lotów w Smoleńsku! Lektura stenogramów rozmów z wieży dowodzi, że Rosjanie już na 13 minut przed katastrofą nie widzieli prezydenckiego Tu-154 na swoich przyrządach. Nie wiedzieli też zupełnie, co stało się z maszyną o godz. 8.41!
20.01.2011 | aktual.: 20.01.2011 10:09
Ujawnione przez MAK stenogramy zapisów rozmów z wieży lotniska Siewiernyj potwierdzają ustalenia polskiej komisji: załoga kontroli lotu popełniała błąd za błędem, a na wieży panował nieopisany chaos. Ze stenogramów wynika też jasno, że kontrolerzy „gubili” naszego tupolewa i nie widzieli maszyny na swych przyrządach. O godz. 8.28 kontrolerzy po raz pierwszy stracili tupolewa z oczu.
- Gdzie on, k...a, teraz? Ty go nie widzisz, tak? Job twoju mać! Przepadł! - takimi słowami przekrzykiwała się zdenerwowana załoga wieży, której Tu-154 zniknął z ekranów.
Jeszcze bardziej szokująca okazała się sytuacja w ostatnich chwilach lotu. O godz. 8.41 kontrolerzy nie wiedzieli, gdzie jest polska maszyna i co się z nią dzieje. Przerażeni wojskowi wykrzykiwali przekleństwa na zmianę z rozpaczliwymi próbami wywołania tupolewa. Jeszcze pół minuty po roztrzaskaniu się samolotu o ziemię kierownik lotów dramatycznie krzyczał: - Odejście na drugi krąg! 101 PLF! 101!
Zdaniem naszych ekspertów, możliwe jest, że sprzęt, jakim dysponowała wieża, źle działał. - Środki, jakimi dysponowali Rosjanie, nie były w stanie nam zabezpieczyć lądowania tego samolotu. Służby naziemne lotniska miały też ograniczone informacje, co do położenia samolotu, co też utrudniało współpraca z pilotami. Rosjanie dysponowali radiolokatorem i wychwytywali tylko obraz odbity samolotu - wyliczał w TVN24 były pilot wojskowy mjr Waldemar Łubowski. - Być może sprzęt nie działał właściwie po zerwaniu przez iła 76 linii energetycznej - zastanawia się były pilot, ekspert ds. lotnictwa, major Michał Fiszer.
Bronisław Komorowski (59 l.), prezydent powiedział, że jest za co krytykować raport: Dzisiaj mamy krytykę raportu rosyjskiego, jest za co go krytykować - za jednostronność, za unikanie odpowiedzi na najtrudniejsze pytania - także o to, czy nie było współudziału w braku decyzji o uniemożliwieniu lądowania samolotu polskiego w Smoleńsku.
Środki, jakimi dysponowali Rosjanie, nie były w stanie nam zabezpieczyć lądowania tego samolotu. Służby naziemne lotniska miały też ograniczone informacje, co do położenia samolotu, co też utrudniało współpraca z pilotami. Rosjanie dysponowali radiolokatorem i wychwytywali tylko obraz odbity samolotu Waldemar Łubowski, były pilot.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Słów "wkurzy się" nie było!