Szmajdziński: ABW mogło przeszukać moje mieszkanie
Wicemarszałek Sejmu, poseł LiD Jerzy
Szmajdziński nie wyklucza, że ABW przeszukała jego mieszkanie pod
jego nieobecność.
W piątek radio ZET podało, że ABW inwigilowała Szmajdzińskiego po artykule prasowym dotyczącym czołówki polityków SLD, którzy za niewielkie pieniądze mieli kupić mieszkania w warszawskim Wilanowie. ABW miała zająć się Szmajdzińskim, gdy media doniosły (pod koniec 2006 roku), że w latach 1996-1998 kupił mieszkanie za cenę z 1990 roku. Szmajdziński miał być podsłuchiwany. Miano także przeprowadzić operację niejawnego przeszukania jego domu - czyli funkcjonariusze przeszukali mieszkanie polityka w czasie jego nieobecności.
W piątek Szmajdziński powiedział, że nie miał sygnałów świadczących o inwigilowaniu go przez służby. Dodał jednak, że "może coś jest na rzeczy".
Z kolei w sobotę w TVN24 Szmajdziński pytany, czy jego mieszkanie mogło być przeszukiwane, odparł, że "nie chce odpowiedzieć na to pytanie wprost, natomiast ma pewne podejrzenia, że tak". Rozmawiałem również z sąsiadami. I coś się wydarzyło- wyjaśnił.
W tej sytuacji, zdaniem Szmajdzińskiego, "jest wielce prawdopodobne", że doszło do "czegoś takiego jak przeszukanie". Jak mówił, mogło to mieć miejsce w listopadzie 2006 roku.
W piątek Szmajdziński wyjaśniał, że mieszkania nie kupił po korzystniejszej cenie. Jak mówił, było to mieszkanie komunalne zakupione w 1991 roku, jeszcze przed denominacją złotego. Natomiast akt notarialny kupna został podpisany w 1997 roku, a w dokumencie wpisano cenę mieszkania po denominacji. Według niego, aby wyjaśnić sprawę kupna mieszkania, wystarczy przejrzeć odpowiednie dokumenty, m.in. akt notarialny, a nie stosować do tego techniki operacyjne.