Szkolna tragedia znajdzie finał w sądzie
Sąd rodzinny zdecyduje, co stanie się ze sprawcami tragicznego zajścia w gdańskim gimnazjum numer 2. Szkolne upokorzenie doprowadziło do samobójstwa czternastolatki. Jak nieoficjalnie dowiedziało się Polskie Radio Gdańsk, dziewczynka mogła mieć również problemy rodzinne.
25.10.2006 | aktual.: 25.10.2006 17:22
Przed gdańskim gimnazjum, w którym znęcano się nad 14-latką zapłonął pierwszy znicz, poświęcony 14-letniej Ani. Przyniósł go, zbulwersowany tragiczną śmiercią dziewczyny, mieszkaniec Trójmiasta. Ten gest nie znalazł jednak zrozumienia u dyrektora placówki, który postanowił zabrać go sprzed szkoły, tłumacząc, że to nie jest odpowiednie miejsce. Dyrektor Mirosław Michalski zabronił również uczniom kontaktować się z mediami, a dziennikarzom kazał opuścić budynek gimnazjum.
W szkole trwa spotkanie dyrekcji z przedstawicielami Kuratorium Oświaty. Dziennikarze zostali poinformowani jedynie, że podczas spotkania omawiana jest sytuacja, związana z tragiczną śmiercią nastolatki.
W piątek podczas zajęć - pod nieobecność nauczycielki - grupa chłopców zdjęła nastolatce spodnie i bieliznę, a całe zdarzenie sfilmowała telefonem komórkowym. Dzień później dziewczynka powiesiła się. Z nieoficjalnych informacji wynika, że 14-latka miała problemy w domu i nie po raz pierwszy próbowała odebrać sobie życie.