"Szkieletor" przestanie straszyć mieszkańców Krakowa?
Widok „Szkieletora” wciąż straszy mieszkańców Krakowa. Niebawem ma się to zmienić – inwestorzy uzyskali już pozwolenie na budowę, które w ostatnich dniach uprawomocniło się. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem za niespełna rok ruszą prace.
17.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 13:29
GD&K Group jest jednym z współwłaścicieli „Szkieletora”, czyli dotychczas nieukończonego budynku Naczelnej Organizacji Technicznej. W 2005 roku inwestorzy przejęli go od firmy „Węglozbyt” za 30 mln zł. Od tego czasu czekali na pozwolenie na budowę – walka o budynek trwała ponad dziewięć lat. Krakowianie zdążyli się już nawet przyzwyczaić do górującej nad Grzegórzkami szkieletowej budowli.
- Budynek zaczęli budować w 1975 roku i do dziś stoi jak go zostawili. Jest straszny, ale my już go traktujemy jak część krajobrazu, a różne firmy wykorzystują go jako wielki banner – mówi Wirtualnej Polsce pan Jacek, mieszkaniec Grzegórzek. – Nie sądzę, żeby kiedykolwiek to straszydło zniknęło – dodaje.
Miejmy jednak nadzieję, że mieszkańcy się mylą - po długim okresie czekania wreszcie pojawiło się zielone światło dla dokończenia budowy „Szkieletora”. Inwestorzy samo pozwolenie na budowę otrzymali już w lipcu, jednak do teraz czekali na jego uprawomocnienie.
- Wcześniej nie mogliśmy podejmować żadnych działań, bo pozwolenie na budowę nie było prawomocne. Teraz możemy w końcu ruszyć z pracami – obecnie przygotowujemy projekt przetargowy, aby potencjalni wykonawcy mogli przedstawić nam swoje oferty – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jakub Wazowicz z firmy GD&K Group. – Po wybraniu najlepszej propozycji, odbywać się będą jeszcze negocjacje, rozmowy. To też potrwa kilka miesięcy. Liczymy na to, że na plac budowy wejdziemy w ostatnim kwartale 2015 roku – dodaje.
Zanim jednak inwestorzy rozpoczną prace budowlane, muszą rozwiązać kwestię ewentualnych kar, które może nałożyć na nich miasto. Kiedy w 2005 roku „Szkieletor” został przejęty, był obciążony zobowiązaniami wobec gminy – jego budowa miała być zakończona na miesiąc po transakcji.
- Oczywiście, że ten termin był nierealny. Nie bylibyśmy w stanie w takim czasie nawet uzyskać pozwolenia na budowę – co trwało w sumie ponad dziewięć lat. Jednak wszelkie kwoty, o których się spekuluje, są tylko domysłami. Chcemy się dogadać z miastem – mówi Wazowicz. – Będziemy ponawiać wniosek do władz o wyznaczenie nowych terminów dokończenia inwestycji. Kolejnym krokiem będą spotkania w tej sprawie – tłumaczy.
Miastu także powinno zależeć, aby prace ruszyły – budynek stoi nieukończony już od 1979 roku. W czerwcu pozwolenie na budowę wydał prezydent Majchrowski, jednak została ona zaskarżona przez mieszkańców. Narzekali oni, że nowy budynek spowoduje za duże zaciemnienie okolicy. Wojewoda skargę odrzucił.
– Jeśli prace ruszą zgodnie z naszymi planami, budynek powinien być gotowy na przełomie 2017 i 2018 roku. Jednak samym widokiem przestanie straszyć wcześniej – z zewnątrz powinien być gotów prędzej. Jego nowy wygląd będzie nawiązywał do architektury nowojorskiej lat 30., 40., 50. XX wieku – opowiada Wazowicz. - Główny wieżowiec będzie miał 27 kondygnacji i 102,5 m wysokości. Oprócz wieży powstaną także cztery mniejsze budynki. Na dolnych piętrach planujemy stworzyć strefę gastronomiczną i rozrywkową, a w wieżowcu będą biura różnych firm. Już podjęliśmy rozmowy z agentami nieruchomości, trwają spotkania – zapowiada.