Szefowie włoskiego wywiadu skazani za porwanie domniemanego terrorysty
Włoski sąd ukarał szefów włoskich służb specjalnych za porwanie islamskiego duchownego. Agenci włoskiego wywiadu działali wspólnie z funkcjonariuszami CIA - a sąd doszedł do wniosku, że działali bezprawnie. Porwanie to stało się przyczyną skandalu politycznego we Włoszech.
15.02.2013 | aktual.: 16.02.2013 18:47
Sprawa porwania mułły Abu Omara w Mediolanie przez 10 agentów CIA i oficera włoskich Karabinierów, który służył wcześniej w brygadzie antyterrorystycznej, to najlepiej udokumentowany przypadek tzw. "extraordinary rendition" (transfer nadzwyczajny).
Po dziesięciu latach, mediolański sąd apelacyjny skazał byłych szefów wywiadu wojskowego SISMI na wiele lat więzienia. Radykalny islamista i jego żona Nabile Ghali otrzymają odszkodowanie w wysokości 1,5 miliona euro. Włoska opinia publiczna ocenia bardzo krytycznie udział państwa włoskiego w nielegalnych porwaniach prowadzonych przez USA.
Transfer nadzwyczajny, czyli zwykłe porwanie
- Nie tylko CIA ponosi winę za wszystko, co się stało. Także byli szefowie wojskowego wywiadu SISMI są odpowiedzialni za porwanie islamskiego mułły Abu Omara w ramach wspólnych operacji antyterrorystycznych - tzw. "extraordinary rendition" (transfer nadzwyczajny), mających miejsce po 11 września 2001 r. - brzmi uzasadnienie wyrok sądu apelacyjnego w Mediolanie.
Były dyrektor SISMI - generał Nicolo’ Pollari został skazany na 10 lat więzienia, a jego zastępca Marco Mancini na lat 9. Innym trzem włoskim agentom (Giuseppe Ciorra, Raffaele di Troia i Luciano di Gregori) zasądzono po 6 lat więzienia.
Hassan Mustafa Osama Nasr, znany jako mułła Abu Omar - radykalny egipski przywódca religijny z mediolańskiego meczetu przy Viale Jenner, został uprowadzony 17 lutego 2003 r. Kilku nieznanych mężczyzn schwytało mułłę Omara na ulicy i wepchnęło do furgonetki. Mężczyzna został przewieziony do bazy wojskowej w Aviano, gdzie był torturowany, a następnie przetransportowany do Egiptu i oddany w ręce "specjalistów Mubaraka".
Od lutego 2002 roku, policja włoska prowadziła dochodzenie w sprawie Omara, podejrzanego o kontakty z ludźmi z Al-Kaidy - stawiano mu zarzuty utworzenia stowarzyszenia przestępczego, mającego na celu terroryzm międzynarodowy. Z tych powodów jego zniknięcie nie zostało niezauważone. Na podstawie zeznań świadków porwania i podsłuchów, prokuratura włoska otworzyła dochodzenie w sprawie zaginięcia mułły, i ustaliła, że porywaczami byli agenci wywiadu amerykańskiego.
Włoski wywiad zaprzecza
W styczniu 2004 roku, ówczesny prawicowy minister ds. kontaktów z Parlamentem - Carlo Giovanardi, podczas przesłuchania parlamentarnego utrzymywał, że wywiad włoski nie wiedział nic o nielegalnej akcji przeprowadzonej przez CIA na terytorium Włoch.
- Szedłem ulicą w Mediolanie, gdy w pewnym momencie zatrzymał mnie jakiś Amerykanin i zapytał o paszport. Wtedy kilku innych mężczyzn zaatakowało mnie z tyłu i zmusiło do wejścia do samochodu. Założyli mi plastikowy worek na głowę, zacząłem się dusić i mdleć. Wtedy rozerwali worek i zakleili mi usta taśmą . Najpierw przewieziono mnie do amerykańskiej bazy wojskowej. Później samolotem do Niemiec, a stamtąd do Egiptu - zeznawał Abu Omar.
Po roku Hassan Mustafa Osama Nasr został wypuszczony z egipskiego więzienia, pod warunkiem, że będzie milczał o porwaniu i torturach. Dzwoniąc jednak do żony we Włoszech, opowiedział jej, co się z nim działo po nagłym zniknięciu. Po tym telefonie został powtórnie schwytany i trafił do więzienia, gdzie znów był brutalnie torturowany. Został wypuszczony dopiero w 2007 roku. Od razu opowiedział o wszystkim, co go spotkało w międzynarodowych mediach i w sądzie egipskim. Domagał się ekstradycji do Włoch, gdzie został wydany na niego nakaz aresztowania za terroryzm międzynarodowy. Chciał odpowiedzieć na postawione mu zarzuty, a przy okazji dochodzić sprawiedliwości za nielegalne tortury i porwanie. Jak twierdzi mułła - CIA zaoferowała mu 2 miliony dolarów i obywatelstwo amerykańskie, w zamian za milczenie. Hassan Mustafa Osama Nasr odrzucił jednak propozycję.
Kto kłamał i oszukiwał
Do 2006 roku najwyżsi przedstawiciele rządu włoskiego zaprzeczali, że wywiad włoski miał jakiekolwiek związki z porwaniem Abu Omara oraz, że rząd wiedział o amerykańskiej akcji "extraordinary rendition" i pomagał w niej USA. 7 czerwca 2006 roku szwajcarski polityk Dick Marty ujawnił przed zgromadzeniem Rady Europy, że istnieje sieć państw biorących udział w "nadzwyczajnych transferach" prowadzonych przez CIA i że mogą być one odpowiedzialne za poważne pogwałcenie praw człowieka. Miesiąc później prokuratura w Mediolanie wydała nakaz aresztowania wicedyrektora SISMI - Marco Manciniego oraz innego włoskiego wojskowego, pod zarzutem nielegalnego porwania.
W wyniku dochodzenia, przeprowadzonego przez prokuratorów Armando Spataro i Ferdinando Enrico Pomariciniego, rozpoczęto proces w stosunku do generała Nicolò Pollariego, jego pierwszego zastępcy Gustavo Pignero (zmarłego 11 września 2006), jego następcy Marco Manciniego i agentów Raffaele Ditroia, Luciano Di Gregori, Giuseppe Ciorra, a także w stosunku do 26 agentów CIA - wśród nich szefa placówki w Rzymie odpowiedzialnego za Włochy do 2003 r. - Jeffrey W. Castelliego, szefa placówki w Mediolanie - Roberta "Boba" Seldon Lady'a.
Śledczy chcieli ekstradycji obywateli USA zamieszanych w porwanie, jednak włoskie Ministerstwo Sprawiedliwości odmówiło współpracy. Jak wynika z opublikowanych w grudniu 2010 r. przez WikiLeaks dokumentów wysłanych z ambasady amerykańskiej w Rzymie do Waszyngtonu - USA wywierało presję na rząd włoski w celu uniknięcia zaangażowania agentów CIA w śledztwo i proces. Zarówno rząd Romano Prodiego, jak i kolejny rząd Silvio Berlusconieg oraz rząd Mario Montiego utrzymywały tajemnicę państwową w sprawie porwania Abu Omara.
Wiedzieli i nic nie zrobili
Prokurator Armando Spadaro w akcie oskarżenia podkreślał, że wywiad włoski, nie tylko wiedział o nielegalnej akcji CIA na terenie Włoch, brał również czynny udział w organizowaniu "nadzwyczajnych transferów". Odpowiedzialna za tę operację była - jak się wyraził prokurator - "banda Pollari-Mancini", która zorganizowała nielegalną, równoległą strukturę policyjną.
W listopadzie 2009 roku zapadł wyrok pierwszej instancji, skazujący szefa placówki CIA w Mediolanie - Roberta Seldona Ladya na 8 lat więzienia oraz 22 innych agentów wywiadu amerykańskiego na kary od 3 do 5 lat więzienia, a także wykazał winę dwóch agentów włoskich Pio Pompa i Luciano Seno.
Szef SISMI Polari i jego zastępca Mancini uniknęli kary chronieni przez tajemnicę państwową. 15 grudnia 2010 sąd apelacyjny potwierdził wyrok pierwszej instancji, zmniejszając wyroki agentów włoskich i podwyższając kary dla agentów amerykańskich.
Niemal dwa lata później sąd kasacyjny anulował wyrok sądu apelacyjnego dotyczący szefa SISMI Nicolo Pollariego i jego zastępcy Marco Manciniego, uznając, że powinni zostać osądzeni, tak jak pozostali oskarżeni i nakazując przeprowadzenie powtórnego procesu drugiej instancji. 12 lutego 2013 zapadł nowy, zaskakujący wyrok - 10 lat dla generała i 9 dla agenta. To tylko ofiara polityki?
- Jestem niewinny. Tajemnica państwowa świadczy o mojej niewinności, a nie winie - skomentował generał Pollari. - Po tym wyroku, pytam czy rządy Prodiego, Berlusconiego i Montiego też były moimi wspólnikami? Jeśli tak, dlaczego nikt nie pociąga ich do odpowiedzialności? - pytał.
Dziś jednak generała Pollariego nikt już tak chętnie nie broni. Oprócz organizacji i współpracy przy porwaniu, były szef wywiadu włoskiego był zamieszany także w stworzenie nielegalnego i bardzo dziwnego sekretnego archiwum ulokowanego w apartamencie na Via Nazionale, niedaleko od Rzymskiej Kwestury. Ta specjalna struktura wywiadu zbierała "haki" na różnych przedstawicieli organów państwowych, włącznie z premierem Romano Prodim, szefem policji Ganniego De Genaro i prokuratorem generalnym Mediolanu Francesco Saverio. Dodatkowo opłacała włoskiego dziennikarza Renato Farina (dziś parlamentarzysta partii Berlusconiego) za zbieranie informacji dotyczących procesu przeciwko agentom CIA i SISMI.
W ten oto sposób, przy okazji nielegalnej akcji "extraordinary rendition" przeciwko terroryzmowi międzynarodowemu, włoski wywiad posunął się do realizacji także innych, własnych nielegalnych celów. Włoska opinia publiczna jest zbulwersowana wszystkim tym, co wyszło przy okazji sprawy porwania Abu Omara.
Extraordinary rendition czy zwykłe porwanie?
Oficjalnym i "szczytnym" celem nadzwyczajnych transferów było schwytanie "śpiących wojowników", podejrzanych o udział w islamskich komórkach terrorystycznych i gotowych do przeprowadzenia zamachów w Europie i Stanach Zjednoczonych oraz wywiezienie ich do nielegalnych więzień CIA w Europie Wschodniej lub do więzień w krajach nieprzestrzegających praw człowieka.
Prowadziła je na szeroką skalę administracje Georga W. Busha, ale zdarzały się także jeszcze za rządów Billa Clintona. W rzeczywistości jednak ofiarami tych "transferów" często stawali się również całkowicie niewinni cudzoziemcy - jak bohater filmu "Transfer" Gavina Hooda, który jest bardzo mało znany w Polsce, ale opowiada doskonale jak funkcjonowały "extraordinary rendition". Porywano, torturowano i przetrzymywano nawet latami także osoby wytypowane przez pomyłkę.
Dziś program "nadzwyczajnych transferów" uważa się za całkowicie chybiony, gdyż żaden sąd w kraju demokratycznym nie będzie brał pod uwagę zeznań wymuszonych przez tortury od osób przetrzymywanych w więzieniach innych krajów. Jedynym ich efektem będą wysokie odszkodowania, jakie uzyskają na drodze sądowej ofiary tych nielegalnych akcji, jak to nastąpiło w przypadku radykalnego mułły Abu Omara.
Oprócz Włoch, także w Niemczech, Szwajcarii, Hiszpanii, Portugalii są w toku sprawy sądowe związane ze specjalnymi transferami.
Kto policzy ofiary?
Według Amrit Singh - autorki raportu "Globalizing Torture" (Globalizowanie tortur), w nielegalnych operacjach USA pomagały 54 kraje. Amrit Singh znalazła dowody na udzielanie pewnego rodzaju wsparcia CIA przez 25 krajów w Europie, 14 w Azji, 13 w Afryce, a także przez Kanadę i Australię. Są wśród nich Tajlandia, Rumunia, Polska i Liwa, gdzie byli przetrzymywani więźniowie, ale też Dania, która ułatwiła operacje lotnicze CIA, oraz Gambia, która zatrzymała i przekazała więźnia Amerykanom. Dokładna liczba ofiar "extraordinary rendition" nie jest jeszcze znana.
Z Rzymu dla WP.PL Agnieszka Zakrzewicz