Szefowie PKP zostawili chaos i pojechali do Chin
Zamiast zadbać o wprowadzenie rozkładu jazdy, wybrali się na konferencję do Pekinu. Kto? Szefowie PKP!
21.12.2010 | aktual.: 21.12.2010 09:41
Poniedziałek, 13 grudnia. Na Dolnym Śląsku kolej zawiesza kursowanie 11 pociągów. Powód? Kłopoty z taborem.
16 grudnia. Gałkówek koło Łodzi. Pęknięty pantograf uszkadza sieć trakcyjną. Pociąg pełen pasażerów przez kilka godzin stoi w szczerym polu. Podróżni muszą przesiąść się do innego składu. Wczoraj – skład z Amsterdamu do Warszawy przyjeżdża z pięciogodzinnym opóźnieniem.
Polska kolej jest w stanie... rozkładu. Tylko jak może być dobrze, skoro w czasie, gdy dopinany jest nowy rozkład jazdy pociągów, szefowie dwóch kolejowych spółek wybierają się na kongres do Chin? I o czym tam dyskutują? O kolejach dużych prędkości!
Na początku grudnia prezes PKP S.A. Andrzej Wach (55 l.), szef PKP Polskich Linii Kolejowych Zbigniew Szafrański (54l.) i wiceminister infrastruktury Juliusz Engelhardt (55 l.) udali się do Pekinu na VII Światowy Kongres Kolei Dużych Prędkości. Szefowie kolejowych spółek przysłuchiwali się tam dyskusjom o szybkich pociągach. I pewnie przecierali oczy ze zdumienia - tam pociąg między Pekinem a Tencinem, które dzieli 120 kilometrów, pokonuje w... 30 minut. A w Polsce? Np. przykład podobną trasę między Warszawą a Łodzią jedzie się 1 godzinę i 40 minut. I to pod warunkiem, że pociąg nie popsuje się, a na torach nie ma awarii.
W tym czasie, gdy szefowie PKP brylowali w Chinach, kolejarze kończyli prace nad nowym rozkładem jazdy pociągów. Operacja zakończyła się totalną klapą. Informacje o nowym rozkładzie ani do pasażerów, ani co gorsza nawet do kasjerek, nie dotarły na czas. I zdarzały się sytuacje, że podróżnym sprzedawano bilety na pociągi, które w ogóle nie kursowały. Albo, tak jak w Katowicach, odsyłano ich na peron, który na dworcu jeszcze... nie powstał.
Może gdyby zrezygnowali z zagranicznych wojaży, ten koszmar by się nie zdarzył. – Prezesi spółek PKP i minister infrastruktury zachłysnęli się chińskimi kolejami wysokich prędkości, zapominając, o tym co mamy w Polsce – mówi Adrian Furgalski ekspert ds. kolei. I dodaje: – 20 km na godzinę, to polska prędkość kolei. Dlatego najpierw niech zajmą się tym, a dopiero potem niech jeżdżą do Chin.
Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl:
Komu ZUS odbierze emeryturę?