Szef radio-taxi skazany za molestowanie pracownicy
Szef krakowskiej firmy taksówkarskiej został
skazany na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na
trzy lata za molestowanie pracownicy - poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie, sędzia Andrzej Almert.
Dodatkowo skazany będzie musiał zapłacić tysiąc złotych grzywny oraz 500 zł kosztów i opłat sądowych. Proces toczył się z wyłączeniem jawności. Wyrok nie jest prawomocny.
Do molestowania miało dojść kilka miesięcy temu w trakcie nocnego dyżuru pracownicy sieci radio-taxi. Do centrali, w której siedziała, wszedł rozebrany do bielizny właściciel i zaczął domagać się, by również się rozebrała i "była dla niego miła", bo inaczej pożegna się z pracą. Kobieta zaczęła krzyczeć. Wtedy oskarżony miał się ubrać i wyjść.
Prokuratura zarzuciła Stanisławowi K., że przez nadużycie stosunku zależności usiłował doprowadzić pracownicę do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej. W śledztwie oskarżony nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień.
Podczas procesu Sąd Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy wyłączył jawność rozprawy ze względu na ważny interes osobisty pokrzywdzonej i oskarżonego oraz na konieczność ochrony dobrych obyczajów.
"To był mój pierwszy nocny dyżur w tej sieci. Zostałam na dyżurze do rana, bo nie mogłam lekceważyć służby, a poza tym myślałam, że brama jest zamknięta. Ale byłam roztrzęsiona" - powiedziała przed pierwszą rozprawą pokrzywdzona, pracująca już w innej sieci taksówkarskiej.
Kobieta nie wyraziła zgody na zaproponowaną na początku procesu przez oskarżonego chęć dobrowolnego poddania się karze. Propozycja kary - rok pozbawienia wolności w zawieszeniu i grzywna - wydała jej się zbyt mała.
"Nigdy nie zapomnę ohydy tego zdarzenia. Żadna kobieta nie powinna pozwalać na takie zachowanie wobec siebie. Wyrok w tej sprawie powinien być ostrzeżeniem dla innych" - powiedziała kobieta.