Szef policji w Nowym Orleanie krytykuje armię
Szef policji w Nowym Orleanie, W. S. Riley, skrytykował w sobotę postawę armii w ciągu pierwszych dni po przejściu katastrofalnego huraganu Katrina, zarzucając jej pasywność.
04.09.2005 | aktual.: 04.09.2005 09:44
W wywiadzie dla agencji AFP, Riley oświadczył, że w ciągu pierwszych 3 dni po huraganie, pomocy tysiącom bezdomnych i zrozpaczonych ludzi udzielali jedynie policjanci, strażacy i ochotnicy.
Żołnierze Gwardii Narodowej przybyli po 48 godzinach na 40 ciężarówkach. Zaparkowali swoje pojazdy i poszli spać. Widzieliśmy umierających ludzi, podczas gdy żołnierze grali w karty - powiedział Riley.
Dodał, że jest też głęboko rozczarowany spóźnioną reakcją władz federalnych, które przyszły z pomocą dopiero po trzech dniach. Przyznał jednak, że później żołnierze "wykonali wspaniałą robotę" ewakuując tysiące ludzi.
Riley podkreślił, że nie ma jeszcze żadnego bilansu ofiar śmiertelnych kataklizmu, ale "zwłoki są w całym mieście". Wciąż oczekiwana jest specjalna ekipa, która zajmie się zbieraniem zwłok. To jest nieludzkie. To nie jest Ameryka - powiedział Riley.
Rzecznik armii federalnej poinformował w sobotę, że dotychczas ewakuowano z Nowego Orleanu 42 tys. osób.