Szef policji: nie zbieramy "haków" na posłów
Szef policji Konrad Kornatowski zapewnił posłów, że policja nie inwigiluje parlamentarzystów, ani nie zbiera na nich jakichkolwiek "haków".
28.06.2007 | aktual.: 28.06.2007 19:35
Komendant przedstawiał komisji administracji i spraw wewnętrznych informację na temat swojego pisma do komend wojewódzkich dotyczącego zasad zatrzymywania osób z immunitetem.
O informacje takie wnioskował poseł Wiesław Woda (PSL), powołując się na artykuł "Super Expressu" z 14 czerwca. Gazeta podała, że Komenda Główna Policji poleciła komendom wojewódzkim, by przysyłały jej wszelkie informacje o działaniach policji wobec parlamentarzystów. KGP wyjaśniała wówczas, że chodziło jedynie o przypomnienie funkcjonariuszom zasad postępowania wobec osób objętych immunitetem parlamentarnym.
Tak samo sprawę przedstawił posłom Kornatowski. Podkreślił, że pismo do komend wojewódzkich zostało przygotowane po piśmie marszałka Sejmu Ludwika Dorna związanego ze skargą posłanki Zofii Grabczan (Samoobrona). Skarżyła się ona na bezprawne wejście policjantów na teren jej posesji.
Nie chodziło o inwigilowanie kogokolwiek, ani o zbieranie jakichkolwiek "haków" - podkreślił Kornatowski. Przeciwnie, chodziło o ochronę praw parlamentarzystów związanych z ich immunitetem - powiedział komendant. Przeprosił wszystkich tych posłów, którzy poczuli się dotknięci tym poleceniem.
Wyjaśnił też, że intencją pisma było przypomnienie policjantom zasad prowadzenia działań w przypadku osób posiadających immunitet oraz tego, że o działaniach takich powinien być poinformowany komendant główny, a za jego pośrednictwem - marszałek Sejmu.
Poseł Grzegorz Dolniak (PO) dopytywał, czy nie jest tworzony rejestr dotyczący zdarzeń z udziałem osób chronionych immunitetem. Nie są tworzone żadne rejestry. Informacje docierają do mnie tylko po to, bym je przekazał marszałkowi Sejmu - zapewnił Kornatowski.
Marek Biernacki (PO) pytał natomiast szefa policji czy to prawda, że do kancelarii premiera zostali skierowani policyjni negocjatorzy, by - jak podawały media - "rozmiękczyć" pielęgniarki okupujące jedno z pomieszczeń.
Kornatowski przyznał, że negocjatorzy i policyjny psycholog byli w kancelarii, "ale tylko po to, by wspomóc jej pracowników w negocjacjach".