Szef NATO domaga się uwolnienia Turków porwanych w Iraku
Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen zaapelował w Ankarze o natychmiastowe uwolnienie pracowników konsulatu Turcji, którzy w ubiegłym tygodniu zostali porwani przez islamistycznych bojowników w mieście Mosul na północy Iraku.
16.06.2014 | aktual.: 16.06.2014 12:01
- Z wielkim zaniepokojeniem obserwujemy niebezpieczną sytuację w Iraku i potępiamy niedopuszczalny atak na turecki konsulat w Mosulu. Chcemy, by wszyscy tureccy zakładnicy zostali uwolnieni i byli bezpieczni - oświadczył szef Sojuszu Północnoatlantyckiego po spotkaniu z szefem tureckiej dyplomacji Ahmetem Davutoglu.
O uprowadzenie łącznie 49 osób, w tym tureckiego konsula, trojga dzieci i członków tureckich służb specjalnych, podejrzani są rebelianci z sunnickiego ugrupowania Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL).
Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że zakładnicy są cali i zdrowi, a władze podejmują wszelkie wysiłki w celu ich uwolnienia. Władze w Ankarze zagroziły "najsurowszą reakcją", jeśli komukolwiek z uprowadzonych obywateli tureckich stanie się krzywda.
W czwartek bojownicy ISIL wypuścili 31 Turków uprowadzonych dwa dni wcześniej; byli to kierowcy ciężarówek cystern z olejem dla elektrowni w Mosulu.
Sunnici z ISIL od początku ubiegłego tygodnia prowadzą w północno-wschodnim Iraku ofensywę przeciwko zdominowanemu przez szyitów rządowi w Bagdadzie, dążąc do utworzenia na pograniczu iracko-syryjskim islamistycznego państwa. Agencja Reutera zauważa, że rebelia u dwóch sąsiadów Turcji zagraża jej samej. Przypomina, że w Syrii bojownicy ISIL kontrolują obszary przy tureckiej granicy.
W czwartek Rasmussen powiedział, że nie widzi dla Sojuszu roli w Iraku; podkreślił też, że NATO nie ma planów zaangażowania militarnego w Iraku ani pozwalającego na to mandatu.
Turcja ma drugie pod względem liczebności siły zbrojne spośród krajów członkowskich NATO. Na tureckim terytorium rozmieszczonych jest dodatkowo sześć natowskich kompleksów rakiet Patriot. Rozlokowano je na prośbę władz w Ankarze, by chroniły Turcję przed ewentualnym atakiem z sąsiedniej Syrii.