PolskaSzef MSZ - człowiekiem premiera; ambasadorowie - ludźmi prezydenta?

Szef MSZ - człowiekiem premiera; ambasadorowie - ludźmi prezydenta?

Jak wy uprzecie się przy Radku Sikorskim na czele dyplomacji, my nie pozwolimy na zmiany na stanowiskach ambasadorów - według "Dziennika" tak może wyglądać strategia prezydenta wobec nowego rządu.

Szef MSZ - człowiekiem premiera; ambasadorowie - ludźmi prezydenta?
Źródło zdjęć: © AFP

09.11.2007 | aktual.: 09.11.2007 06:12

Od kilku tygodni trwa wojna o szefa MSZ między Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem. Tusk chce, by naszą dyplomacją pokierował Radosław Sikorski, który jest ostro krytykowany przez głowę państwa. Czy w tym starciu prezydent posunie się do politycznego szantażu? - zastanawia się gazeta.

Rąbka tajemnicy uchyla wiceminister spraw zagranicznych Karol Karski. Mówi, że prezydent nie będzie w takiej sytuacji odwoływał ambasadorów przez siebie mianowanych. Konstytucja jasno mówi, że ambasadora powołuje i odwołuje prezydent - argumentuje. I radzi, jak uniknąć pata: Donald Tusk powinien wskazać takiego ministra MSZ, który będzie umiał współpracować z urzędującym prezydentem.

Jeśli Tusk mianuje Sikorskiego, rząd PO może mieć kłopoty z polskimi ambasadorami. To prezydent podpisuje ich nominacje, które zgłasza premier. Karski daje do zrozumienia: gdyby doszło do sporu o politykę zagraniczną między Tuskiem i Lechem Kaczyńskim, ambasadorowie powinni słuchać tego ostatniego.

Dziennik ocenia, że problem może być duży, bo do sprawnej realizacji polityki zagranicznej Tusk będzie potrzebował pomocy zaufanych ambasadorów w Waszyngtonie, Brukseli, Moskwie czy Berlinie.

W ostatnich dwóch latach Anna Fotyga wymieniała wielu szefów naszych misji dyplomatycznych. Ale dla nowego szefa MSZ szczególnym problemem może okazać się obsadzenie wakatów - 17 polskich ambasad wciąż czeka na swojego szefa.

Radosław Sikorski stara się trzymać nerwy na wodzy: W tej chwili nie przychodzi mi do głowy ani jedna zmiana na stanowisku ambasadora, której chciałbym pilnie dokonać, gdyby spotkał mnie zaszczyt kierowania polską dyplomacją.

Ostrożność jest uzasadniona. Wiceminister Karski zapowiada bowiem na łamach "Dziennika", że to prezydent, a nie premier, będzie reprezentował kraj na unijnych szczytach, gdzie często zapadają kluczowe dla Polski decyzje. Ostrzega także: Pani minister Fotyga będzie jedną z osób, które zachowają znaczący wpływ na politykę zagraniczną. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)