Szef MSWiA mówi o "tragicznym splocie wydarzeń" gdy zginęli ludzie
Minister spraw wewnętrznych i administracji Ryszard Kalisz przedstawił w Sejmie informację w sprawie działań policji podczas wydarzeń w Poznaniu, Łodzi, Krakowie oraz w zakładach "Farmutil" w Śmiłowie, należących do senatora Henryka Stokłosy. Kalisz powiedział, że jako minister spraw wewnętrznych i administracji ponosi
odpowiedzialność za ostatnie działania policji. Podkreślił
jednocześnie, że policja nie może być przedmiotem politycznych
rozgrywek. W tej sprawie do marszałka Sejmu trafiły wnioski PSL, SdPl i PiS.
12.05.2004 | aktual.: 12.05.2004 16:42
Rozpoczynając wystąpienie minister złożył wyrazy współczucia rodzinom osób, które w efekcie "tragicznego splotu wydarzeń" zginęły podczas policyjnych akcji w Poznaniu i Łodzi.
Policjanci biorący udział w zatrzymaniu samochodów w Poznaniu mieli zawieszone na piersi odznaki z legitymacjami służbowymi, a teren był dobrze oświetlony; zaczęli strzelać, gdy na okrzyk "Stój policja" kierowca zaczął uciekać, powodując zagrożenie ich życia - powiedział w Sejmie szef MSWiA Ryszard Kalisz, powołując się na wstępne ustalenia policji.
Policjanci byli przekonani, że w zatrzymanym samochodzie znajduje się groźny, poszukiwany przestępca - wjaśniał Kalisz. Dodał, że prokuratorskie śledztwo wyjaśnia także, dlaczego kierowca tak gwałtownie zareagował i zdecydował się na ucieczkę. "Jadący samochodem młodzi ludzie nie mieli żadnych powiązań z poszukiwanym przez policję mężczyzną" - powiedział Kalisz.
Opisując w Sejmie noc z 8 na 9 maja w miasteczku akademickim Łodzi Kalisz powiedział, że działania policji podczas tamtych wydarzeń były konsekwencją chuligańskich ekscesów.
"W czasie tragicznych wydarzeń w Łodzi na ziemię padały kolejne ranne osoby. W zamieszaniu nikt już nie wiedział, z której strony spodziewać się ciosu i skąd lecą pociski. Do rannych chuligani nie dopuszczali karetek pogotowia" - mówił Kalisz.
"Dowódca wzywał kolejne posiłki, policji zaczynało brakować amunicji, dyżurny stanowiska kierowania polecił zabranie dodatkowych amunicji z magazynów podręcznych. Tam doszło do tragicznej pomyłki" - powiedział minister.
Policjantka wydająca amunicję wraz z nabojami gumowymi wydała 25 sztuk amunicji ostrej. W wyniku strzałów śmierć poniosły 2 osoby, jedna została ciężko ranna.
"Ta tragedia nie musiała, nie mogła, nie powinna się zdarzyć. To jest tragedia młodych ludzi, rodzin, przyjaciół (...), ale to jest także tragedia policjantów".
Minister powiedział, że karygodna była pomyłka policji i sposób zachowania się przy wydawaniu amunicji i nic nie może tego usprawiedliwić. Dodał, że policja zapewniła, że wyciągnie jak najdalej idące wnioski z tego wydarzenia.
Posłowie chcą także dowiedzieć się dlaczego policja nie interweniowała gdy pięcioosobową ekipę TVP, na początku maja przez ok. 13 godzin przetrzymywano na terenie Zakładów Mięsnych Farmutil. Dziennikarze przyjechali tam, aby przygotować dokumentację do zaplanowanego na następny dzień programu interwencyjnego.