Szef CBA: nie spotkałem się z doktorem G.
Szef CBA Mariusz Kamiński oświadczył, że nie spotkał się i nie rozmawiał z zatrzymanym przez agentów Biura w lutym 2007 r. kardiologiem ze szpitala MSWiA w Warszawie Mirosławem G. O takim spotkaniu doktor G. powiedział w wywiadzie opublikowanym w poniedziałkowym dodatku do "Gazety Wyborczej" - "Dużym Formacie".
31.07.2007 | aktual.: 31.07.2007 17:48
W swoim oświadczeniu Mariusz Kamiński napisał, że "zarówno informacja o rzekomym spotkaniu, jak i przedstawiony przebieg tego rzekomego spotkania są całkowicie nieprawdziwe".
Teresa Torańska pytała doktora G. o przebieg jego zatrzymania przez CBA. Opisując te zdarzenia, G. powiedział, że po zatrzymaniu, które miało miejsce rano, do wieczora trwały przeszukania w jego samochodzie i mieszkaniu, a dopiero wieczorem przewieziono go do siedziby CBA w Alejach Ujazdowskich.
O północy, albo trochę później, spotkałem się z szefem CBA - powiedział lekarz Torańskiej. Mariuszem Kamińskim? - zapytała. Po raz pierwszy zetknąłem się z językiem, którego nie rozumiałem. Był to język żołniersko-rynsztokowy - odpowiedział G. Urzędował w nocy? - pytała dalej. Nie wiem, która była dokładnie, może pierwsza w nocy. Zdjęto mi kajdanki i zaprowadzono do jakiegoś pokoju, weszło dwóch panów - dyrektor i ktoś jeszcze - mówił G.
Usiedli i dyrektor poinformował, że z paragrafu 148, czyli za zabójstwo, grozi mi dożywocie lub co najmniej 25 lat. A do tego dochodzi jeszcze korupcja itd. Pokazał mi odpowiednie artykuły w kodeksie karnym. Usłyszałem, że owszem, jestem dobrym lekarzem, ale on - dał mi do zrozumienia - jest jeszcze lepszy. Jest najlepszym śledczym nowej, czyli IV Rzeczypospolitej. Chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem, bo to nie było przesłuchanie, tylko przedstawienie zarzutów. Popisywali się swoją wiedzą o kardiochirurgii. Na dowód, że się na tym znają, powiedzieli mi, co to jest pompa centryfugalna. I wyszli - relacjonował zdarzenie kardiochirurg.
Podczas tej rozmowy dyrektor odbierał telefony od jakichś ludzi, z ich treści domyślałem się, że chyba od dziennikarzy - dodał w rozmowie z Torańską. Kiedy byłem już na dziedzińcu, przybiegł pan Kamiński i podniesionym głosem życzył mi miłego pobytu "w sanatorium". Powiedział, że zobaczymy się, kiedy będę siwy, oraz że nigdy już nie wypiszę recepty nawet na witaminę C - opisał G.
"Oświadczam, że zdarzenie opisane w tym wywiadzie nie miało miejsca. Nigdy nie spotkałem się z Mirosławem G., jak też nigdy nie rozmawiałem z nim, ani też nie formułowałem w stosunku do niego jakichkolwiek wypowiedzi przytoczonych w tym wywiadzie" - napisał szef CBA.
Kamiński domaga się od "GW" przeprosin i zachowania "podstawowych zasad sztuki i etyki dziennikarskiej" przy podawaniu informacji na jego temat.
Mirosław G. został zatrzymany przez CBA 12 lutego. Przesiedział 3,5 miesiąca w areszcie. Wyszedł za poręczeniem majątkowym 350 tys. zł zebranych przez rodzinę i znajomych.
Mirosławowi G. zarzuca się zabójstwo pacjenta, któremu przeszczepił serce, mobbing i znęcanie się nad osobą najbliższą. Postawiono mu też 45 zarzutów korupcyjnych.