PolskaSzef Amber Gold Marcin P. trafi do innego aresztu?

Szef Amber Gold Marcin P. trafi do innego aresztu?

Niewykluczone, że Marcin P. zostanie przeniesiony do innego aresztu. Założyciel Amber Gold przebywa obecnie w areszcie śledczym w Gdańsku. Jednak w związku z przeniesieniem śledztwa do Łodzi główny świadek i zarazem podejrzany może zmienić miejsce odbywania kary.

Szef Amber Gold Marcin P. trafi do innego aresztu?
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa

05.10.2012 | aktual.: 05.10.2012 18:21

- Przeniesienie Marcina P. do innej jednostki penitencjarnej ułatwiłoby prokuratorom wykonywanie czynności z udziałem podejrzanego - powiedziała Grażyna Wawryniuk rzecznik prokuratury okręgowej w Gdańsku.

Łódzka prokuratura okręgowa otrzymała już z Prokuratury Generalnej informację o przeniesieniu śledztwa ws. Amber Gold do Łodzi, ale nie otrzymała jeszcze formalnej decyzji. Według łódzkich śledczych postępowanie prawdopodobnie będzie prowadzone przez kilku prokuratorów.

Prokurator generalny Andrzej Seremet podpisał decyzję o przeniesieniu z Gdańska do Prokuratury Okręgowej w Łodzi śledztwa w sprawie Amber Gold. Według informacji PAP z prokuratury do Łodzi ma trafić także śledztwo ws. Portu Lotniczego w Gdańsku w związku ze świadczeniem usług spółce OLT Express.

"Śledztwo mogłoby być sabotowane"

Jak poinformował rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk, decyzja zapadła po kilkugodzinnym spotkaniu Seremeta z prokuratorami z Gdańska. Według niego sami prokuratorzy złożyli wniosek o to, by sprawę przenieść poza prokuraturę gdańską. - Prokurator generalny wybrał Łódź - mówił Martyniuk.

- Kierując się dobrem śledztwa, (prokuratorzy) uważają, że atmosfera, która nagromadziła się wokół tego postępowania, wokół osób je prowadzących, stała się do tego stopnia nieznośna, że czynności tego śledztwa mogłyby być sabotowane przez niektórych uczestników tego postępowania, podważana mogła być wiarygodność prokuratorów, a to nie jest atmosfera, która sprzyja dobru śledztwa - tłumaczył w Radiu Zet Seremet.

Według Martyniuka, aby przeniesienie śledztwa odbyło się sprawnie, do Łodzi na kilkutygodniową delegację z Gdańska pojedzie jeden z prokuratorów oraz ekspert, analityk finansowy, którzy mają płynnie wdrożyć łódzkich śledczych w wielotomowe już akta sprawy.

Rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania powiedział, że prokuratura ma informację z Prokuratury Generalnej o przeniesieniu śledztwa do Łodzi, ale nie otrzymała jeszcze w tej sprawie formalnej decyzji i akt sprawy.

Dodał, że prawdopodobnie konieczne będzie prowadzenie postępowania przez kilku śledczych. - Wypracowujemy optymalne rozwiązania na potrzeby śledztwa - powiedział. Zaznaczył, że łódzcy prokuratorzy "jak najszybciej zapoznają się ze sprawą, aby śledztwo nie utraciło płynności".

Kopania nie chciał spekulować, kiedy akta śledztwa mogą trafić do Łodzi, ale prawdopodobnie może to nastąpić w przyszłym tygodniu. Prokurator nie chciał też ustosunkować się do kwestii, czy konieczne będzie przeniesienie podejrzanego w tej sprawie prezesa Amber Gold Marcina P. do innego aresztu, bliżej Łodzi.

Śledztwo w Gdańsku

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zajmowała się śledztwem w sprawie Amber Gold od początku lipca; przejęła je z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, która prowadziła je po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego (KNF podejrzewała, że spółka prowadzi działalność bankową bez stosownych zezwoleń).

Nad sprawą pracował zespół złożony z trzech prokuratorów oraz analityków. Pomagali mu funkcjonariusze ABW. Członkowie zespołu pracowali ostatnio m.in. nad analizą dowodów zabezpieczonych w połowie sierpnia w czasie przeszukań pomieszczeń spółek i innych obiektów mających związek z Amber Gold, w tym mieszkań prezesów spółki - Marcina P. i jego żony Katarzyny. Wśród dowodów znajdują się m.in. dane informatyczne oraz ok. 500 segregatorów z papierowymi fakturami, przelewami itp.

17 sierpnia Prokuratura Okręgowa w Gdańsku przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. sześć zarzutów, m.in. prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej oraz posłużenia się sfałszowanym potwierdzeniem przelewu na kwotę 50 mln zł. 29 sierpnia śledczy postawili P. zarzut oszustwa znacznej wartości. Przyjęto, że działał on w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, czyniąc ze swojej działalności stałe źródło dochodu. Grozi za to do 15 lat więzienia. 30 sierpnia sąd zdecydował - z powodu zagrożenia wysoką karą i obawy matactwa - o aresztowaniu Marcina P. na trzy miesiące.

Śledztwo ws. Michała Tuska

Oprócz głównego śledztwa ws. Amber Gold do Łodzi ma zostać przeniesione także postępowanie prowadzone po zawiadomieniu organizacji "Stop korupcji", która uważa, że Michał Tusk mógł działać na szkodę gdańskiego lotniska, pracując równocześnie dla OLT Express. W śledztwie prokuratura bada działalność Portu Lotniczego w związku ze świadczeniem usług spółce OLT Express.

Gdańska prokuratura okręgowa prowadzi też cztery inne śledztwa powiązane ze sprawą. W ramach tych postępowań prokuratorzy zajmują się m.in. działaniami kuratora, który zajmował się sprawami Marcina P., sfałszowaniem notatki ABW oraz groźbami pod adresem gdańskiego biznesmena, którego media powiązały z działalnością Amber Gold.

W najbliższych tygodniach gdańska prokuratura ma zdecydować także, czy wszcząć śledztwo, w którym miałaby zostać zweryfikowana prawidłowość postępowania organów podatkowych wobec Amber Gold. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył wiceminister finansów.

Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia Amber Gold ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów firmy.

20 września Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ ogłosił upadłość likwidacyjną Amber Gold spółki z o.o. w Gdańsku. Sąd wezwał jej wierzycieli do zgłoszenia wierzytelności do sędziego komisarza w sądzie w Gdańsku - mają oni na to czas do 25 grudnia.

Do 30 września do prokuratury zgłosiło się niemal 8 tys. osób, które twierdzą, że firma jest im winna w sumie ponad 387 mln zł.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (306)