Szczyt ma przekonać Irlandczyków do Traktatu z Nicei
Szczyt Unii Europejskiej, który rozpoczyna się w piątek w Sewilli, ma zapewnić Irlandczyków, że Unia nie nastaje na ich neutralność, nie dąży do wspólnej armii ani do wzajemnych gwarancji bezpieczeństwa.
20.06.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Oczekuje się, że premier Irlandii Bertie Ahern ogłosi tu dokument potwierdzający tradycyjną neutralność kraju i precyzujący warunki, na jakich Irlandia będzie uczestniczyła w przyszłych operacjach powstających wspólnych sił szybkiego reagowania.
Odpowiedzią będzie wspomniana deklaracja całej Piętnastki.
To wszystko nastąpi w celu przekonania obywateli "Zielonej Wyspy", że mogą spokojnie zatwierdzić Traktat z Nicei w drugim referendum, które zamierza zorganizować jesienią irlandzki rząd.
W poprzednim, przy frekwencji 34%, 54% głosujących odmówiło zgody na traktat - nową wersję podstawy prawnej Unii, wynegocjowaną z wielkim trudem przez Piętnastkę na szczycie w Nicei w grudniu 2000 roku.
Odmowa ratyfikacji traktatu przez Irlandię grozi zwłoką w przyjęciu do Unii nowych członków, w tym Polski, gdyż dokument ten określa warunki udziału starych i nowych członków w instytucjach przyszłej poszerzonej Unii.
Obawy o neutralność Irlandii były jedną z głównych przyczyn odrzucenia traktatu w pierwszym referendum. Traktat sankcjonuje bowiem dążenie Unii do wspólnej europejskiej polityki w zakresie bezpieczeństwa i obrony, której ramieniem zbrojnym mają być od 2003 roku wspólne siły szybkiego reagowania.
Zakłada się, że będą one zdolne do interwencji poza obszarem Unii na wypadek lokalnego kryzysu lub wojny podobnych do tych, które wstrząsały w latach 90. Bałkanami.
Unia nie ma na razie ambicji, żeby rywalizować z NATO i przejmować od sojuszu jego podstawowej funkcji, jaką jest zbiorowa obrona.
Politycy niektórych państw UE, zwłaszcza Francji, wspominają czasem o tego typu dalekosiężnych planach i posługują się terminem "zalążek armii europejskiej". Ale Dania i kraje neutralne (prócz Irlandii są to Austria, Finlandia i Szwecja) nie chcą o tym słyszeć.
Zresztą jeszcze przez wiele lat Unia - przede wszystkim ze względów finansowych i technologicznych - nie będzie zdolna do samodzielnych operacji na większą skalę bez wsparcia zasobów NATO, w praktyce USA. Unijne siły szybkiego reagowania mają interweniować wtedy, gdy NATO nie ma ochoty tego robić pod własną flagą.
Dyplomaci unijni przyznają, że kwestia neutralności nie była jedyną przyczyną niechęci Irlandczyków do Traktatu z Nicei. Niektórym nie podobała się sama idea kolejnego skomplikowanego dokumentu zredagowanego przez eurokratów, dyplomatów i prawników i zatwierdzonego przez przywódców 15 państw w odległej Nicei.
Podejrzewali, że może wpłynąć na ich życie w większym stopniu, niż tłumaczyli im to politycy. Część przywiązanych do tradycji Irlandczyków obawiała się ukrytych rzekomo w traktacie klauzul, które jakoby wymuszą na Irlandii legalizację przerywania ciąży.
Wbrew oficjalnym zapewnieniom rządu część rolników obawiała się z kolei, że - otwierając drogę do poszerzenia - umożliwi odebranie im wsparcia z unijnej kasy i skierowanie jej do nowych państw członkowskich, takich jak Polska.
Komisja Europejska ostrzegła niedawno, że ewentualne odrzucenie Traktatu z Nicei przez Irlandczyków w drugim referendum może spowodować "poważną zwłokę w poszerzeniu" Unii. Dotychczas ratyfikowało traktat 13 państw UE. Nie zrobiły tego Belgia i Irlandia. (mag)