Szczeniaki padają łupem złodziei
Rasowe szczeniaki są ostatnio w Polsce kradzione nie rzadziej, niż luksusowe samochody. Łupem świetnie zorganizowanych złodziei padają głównie psy takich ras, jak labrador, owczarek, york i beagle - ostrzega "Metro".
03.07.2006 | aktual.: 03.07.2006 06:48
Weterynarz ze Skierniewic Zbigniew Mozga, stracił dwa piękne owczarki niemieckie. Ukradziono mu je sprzed domu. Kiedy chodził i o nie pytał, dotarł do wielu osób, które w taki sam sposób straciły swoich pupilów.
Dowiedziałem się, że kradzieże co najwyżej dwuletnich szczeniaków to prawdziwa plaga. Złodzieje sprzedają je na targach czy giełdach. Policja nie ma czasu, żeby odwiedzać takie miejsca i sprawdzać pochodzenie psów - mówi Mozga.
To samo wynika z prywatnego śledztwa, które po zaginięciu swojego labradora Luckiego przeprowadziła Małgorzata McGovern z Wrocławia. Trafiłam na właściciela, któremu ukradziono dwa młode wilczury. Dowiedziałam się też, że często giną yorki. Później psy są sprzedawane na drugim końcu Polski - opowiada dziennikowi. Szczęśliwie jej Lucky odnalazł się po kilku dniach.
Policjanci nie potrafią powiedzieć, jaka jest skala zjawiska, bo nie mają w statystykach pozycji "kradzież psa". Dlatego trudno ocenić, ile ich jest. Poza tym właściciele często nie zgłaszają się do nas, tylko dają ogłoszenia w gazetach i wyznaczają nagrodę - mówi Janusz Jończyk ze śląskiej policji.
Więcej wiedzą w instytucjach, które zajmują się znakowaniem i rejestrowaniem psów. Szef Polskiego Towarzystwa Rejestracji i Identyfikacji Zwierząt Bartłomiej Szostakowski, dostaje dziesiątki maili od okradzionych właścicieli amstafów, owczarków, chartów i labradorów. To ogromna szara strefa, której rozmiarów możemy się tylko domyślać. Giną rasowe psy, zwykle te, które ufają ludziom. Kilka z nich odnaleziono, bo były oznaczone - mówi Szostakowski. (PAP)
Więcej: Metro - Biznes na cztery łapy