Szantażysta z kobrą w kieszeni
Biegły sądowy, znawca gadów i
płazów, Leszek L. stanie przed sądem. Krakowska prokuratura
zarzuca mu, że naraził na utratę życia i zdrowia rejestratorkę w
przychodni, rzucając w kierunku kobiety jadowitą kobrę malajską.
Do nietypowych wydarzeń doszło w przychodni na krakowskich Dębnikach 16 stycznia tego roku. Leszek L. zgłosił się tam po poradę lekarską. Jak ustaliła prokuratura, lekarz wypisujący mu receptę kątem oka zauważył wypełzającego z kieszeni kurtki pacjenta węża. Wąż wślizgnął się na biurko.
Lekarz obawiając się o swoje zdrowie, odsunął się, na co Leszek L. chowając węża do kieszeni, oświadczył, że to tylko kobra malajska - mówiła rzecznik krakowskiej Prokuratury Okręgowej prok. Mirosława Kalinowska-Zajdak.
Po godzinie Leszek L. wrócił do przychodni, domagając się natychmiastowej pomocy lekarskiej. Według pracownicy rejestracji z jego słów wynikało, że ukąsiła go kobra. Kiedy rejestratorka dopytywała się, co się stało i skierowała go do dyżurnego chirurga, Leszek L. zaczął uderzać rękoma o szybę rejestracji i przez okienko wrzucił do środka kobrę, która odbiła się o brzuch rejestratorki i upadła na jej biurko. Przerażona rejestratorka schowała się za betonowy filar znajdujący się wewnątrz, a w tym czasie Leszek L. sięgnął po węża przez okienko w szybie i schował go do kieszeni - powiedziała prokurator Kalinowska-Zajdak.
W gabinecie chirurga Leszkowi L. udzielono mu pierwszej pomocy i wezwano karetkę pogotowia. O zdarzeniach zawiadomiono także policję i straż. Na miejscu zabezpieczono węża, którego podejrzany zadeptał, zanim zabrało go pogotowie. Rzeczywiście była to kobra malajska, należąca do węży jadowitych i bardzo niebezpiecznych.
Prokuratura zarzuca Leszkowi L., że naraził rejestratorkę w przychodni na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowanie ciężkiego uszczerbku na jej zdrowiu, a lekarza naraził nieumyślnie na niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia. Podejrzany nie przyznał się do winy, twierdząc, że był przekonany, iż wąż jest martwy. Jego wyjaśnieniom prokurator nie dał jednak wiary, biorąc pod uwagę fakt, że Leszek L. jest biegłym sądowym, posiadającym specjalistyczną wiedzę na temat gadów i płazów. Leszkowi L. grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.